Literatura

Narano - epizod 26 (opowiadanie)

Valhalla

[Wszyscy i nowi... Chwasty, Starbucks i pilniki w epizodach]
www.wywrota.pl/group/84.html

— Wiesz, że nie zawsze byłam taka. Zwinna, bystra, no i ładna — szeptała, patrząc przed siebie.
— Naprawdę? A co ci było? — też szeptał, patrząc przed siebie.
— Jak byłam malusia, dali mi jedynie dwa punkty w skali Apgar*. Za kolor skóry zero, przez sinicę ciała... Za puls też zero, bo nie wyczuli, no i za brak oddechu. Jedynie za wiotkość ogólną i grymas dali po punkciku, ale to dlatego, że mi cewnik do nosa wkładali... Potem się pozbierałam, i teraz to by z pięć mi dali, bo za kaszel i kichanie dają dwa, a za zgięte kończyny jeden.

Leżeli na małym wzniesieniu ukryci pod warstwą zielska. Okopcona świecą lufa ’Dragunowa’ nie odbijała metalicznych refleksów i jedynie czerwone trampki Psa zdradzały ich lokalizację.
— Mówiłem ci jak masz się ubrać — odezwał się lekko zirytowany.
— Flash, to treningowe. Na ’robocie’ będę w granatowych, a zimą w białych.
— Jeżeli kiedykolwiek będzie jakaś ’robota’ albo zima, bo tu chyba nie bardzo śnieg pada. No dobra... Wyłącz tryb ’panika’ i do pracy.
— Co mam robić?
— Po pierwsze, zapomnij o Hollywood. Tam zawsze przed oddaniem strzału nabierają powietrza i wstrzymują oddech. Te scenariusze, to im chyba jakieś kelnerki ze Starbucksa piszą.
— A co jest nie tak?
— Mała, jak tak zrobisz, będziesz miała dwa problemy. Po pierwsze, przy wdechu lufa idzie do dołu. Jeśli celowałabyś w głowę, trafisz faceta w jaja.
— Albo cipkę?
— Czyli musiałabyś nad głową mierzyć, by potem na nią najechać, a to oznacza, że przez moment nie widzisz celu. Sprawa druga, to twoje serce. Kiedy nabierasz powietrza i je wstrzymujesz, całe ciało zaczyna ’chodzić’, w rytm jego bicia. Przy twojej nerwowej filtracji i stu pięćdziesięciu na sekundę, nie trafiłabyś nawet w autobus.
— Kapuję.
— Rób dokładnie odwrotnie. Przy wdechu pozwól lufie lekko opaść, przy wydechu naprowadzaj na cel. Zrób tak parę razy, a jak będziesz gotowa, masz kilka sekund na oddanie strzału. Nie dłużej, bo się udusisz. (**)
Uśmiechnęła się i skupiła na wentylacji. Kilka chwastów straciło kwiatostany.


***


Siedzieli na krzesłach rozstawionych wzdłuż podestu linii ’D’.
— Nie sądzisz, że to trochę dziwny pokaz? — zagaił ’sick’. — Rip, widziałeś kiedykolwiek, by wśród widzów byli sami faceci?
— Nie, ale ponoć to my mamy kupować te ciuszki. Dla naszych kobitek.
Do rozpoczęcia prezentacji pozostało kilka minut, więc Neron postanowił obczęstować sąsiadów popcornem z zielonego groszku i zabawiał ich dowcipami.
— Wiecie co to jest? Małe, żółte i kopie...
Raczej nie wiedzieli, bo popatrzyli po sobie ze zdziwieniem.
— Mała, żółta kopareczka — dopowiedział, parskając śmiechem i gilami w torebkę z poczęstunkiem. Opróżnił ją sam.

Na podest weszło mistrzostwo ceremonii. Zastukało drewnianym kosturem i uniosło dłoń, dając sygnał by zamilkli.
— Witam wszystkich serdecznie i zapraszam do podziwiania wiosennej kolekcji, no i... dokonywania zamówień — powiedziało, rozrzucając nad głowami handlową ofertę.
Zwłaszcza ostatni fragment zasmucił Ripa i Pusziego. Spojrzeli na siebie znacząco i równocześnie posmutnieli. ’borunskiemu’ też nie było do śmiechu.
Przygasły światła, a z głośników popłynęło oczywiste ‘Relax’ (FGTH). Jako pierwsza pojawiła się Ata.
— ’Paw Królowej’, suknia idealna na wielki bal we dwoje — komentowało zaaferowane ’madchen’. — Krochmalona anilana sprawia wrażenie tafty. Świetnie układająca się w tańcu, zwłaszcza flamenco... W motylich kolorach, jako żywo przypominających wyrzyganą sałatkę. W odpowiednim oświetleniu sprawia wrażenie fatamorgany.
Puszi, robiący dzisiaj za fotografa, szalał na podeście, czasami pod nim, uwieczniając każdy, najdrobniejszy nawet detal stroju ...i nie tylko.
— ’Pogoda na niepogodę’. Wdzianko dla psa, zakrywające wszystko, od łapek po samą szyję. Idealne na poranne chłodne spacery o czwartej nad ranem. Na brzuszku wygodny suwak, na niewygodne chwile sikania.
— Te, miszczu... Nie sądzisz, że coś tu źle skroiłeś? — nie omieszkała otworzyć pyszczka Pies, burząc podniosłość chwili. — Jakaś taka obrzmiała w tym jestem, jak kosmatka.
Wkurwione psimi poprawkami scenariusza, przydzwoniło jej kosturem po girach i przegoniło z wybiegu.
Następna wyszła ’estel’.
— ’Celowość istnienia’ — przy jej projektowaniu próbowało oddać celowość własnego i prawie mu się udało. — Przytwierdzone do sukni ’świętojańskie’, mogą być światełkiem w tunelu życia, lub oświetlać drogę do kibelka — dumnie zachwalało — a wstawki z papieru ściernego o różnej gradacji i biżuteria z powyginanych pilników skutecznie skracają drogę hamowania...
— To ciuch naznaczony tchnieniem. Srebrne tutki i szept miedzi pokrywające zwiewne chorągiewki, sprawiają wrażenie spójnego echa, gdzieś w kanałach ukrytej harfy, bo nawet same krople uchodzą rezonansowi roztrzepanego kryształkami puchu... — poruszony do granic rozpaczy, rozpoczął komentatorski monolog Urughai.
’3.14’ zaczerpnął bezdechu.
— Psss — uciszał siedzący pomiędzy nimi Nieprzyjaciel. — A na marginesie, kobiety trzeba posiąść albo rzucić... inaczej nas zniszczą. Urugwaj, pstryknij palcami, bo muszę się ocknąć.
— ’ew’, ...zapraszam. ’Nie bez nadziei na mniemany cud’. Jak zapewne zauważyliście...
Nie dokończyło, bowiem, jak grupa taneczna z Olsztyna, na wybieg wpadły, bynajmniej nie w strojach pokazowych, wszystkie modelki.
Imbecile! – wrzasnęło znakomitym włoskim (idiomatycznym, choć z lekkim rumuńskim akcentem) zaskoczone i do reszty zdruzgotane ’madchen’.
— Spokojnie laski, robimy swoje — uciszała koleżanki przerażona Ata, sama nie wierząc w to co mówi, a zupełnie nie wiedząc o co chodzi.
— Patrzcie! — krzyknęła ’wiśnia’, wskazując ręką w stronę suszarki.
Oczy wszystkich skierowały się w jedno miejsce. Za ostatnią wyżymaczką pojawiał się, mieniący tysiącami kolorów ’startrekowy’ miraż, a rozedrgane falujące powietrze zaczynało nabierać ludzkich kształtów.
W ułamku sekundy, Vadim z ’borunskim’ dobyli mieczy i japońskim truchcikiem dodreptali na Lublinek***. W tym samym ułamku ruszyła za nimi Pies, błyskawicznie rozsuwając błyskawiczny zamek swojej kreacji i wygrzebując z nogawki ukrytego ’Brigadiera’.

Dwie głowy opierały się o lśniące klingi katan, a w nosie trzeciej niespokojnie wierciła się lufa Beretty.
— Pokaż się, kurwa... No dalej, calusi — wrzeszczała Pies, wyrywając z zamka przycięte ’pomarańczowe’ i oczekując na pojawienie się reszty body. — ’madchen’! — krzyknęła w stronę podestu. — Ten błyskawiczny jest do dupy. Musisz dać guziki.
__________________________________________________________________________________________

* — jest używana w medycynie w celu określenia stanu noworodka w 1., 3., 5. i 10. minucie życia. Wprowadziła ją w 1953 Virginia Apgar. Dziecko minimalnie może dostać 0, a maksymalnie 10 punktów.
** — By uciąć niepotrzebne dyskusje. II klasa mistrzowska w broni długiej. Dawno, ale póki co, pamięć nie szwankuje.
*** — to łódzki Port Lotniczy (???), dwa razy mniejszy od dworca kolejowego w Żyrardowie.


wyśmienity 5 głosów
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
sick
sick 13 kwietnia 2008, 09:26
to sie teraz już wycieczki personalne bezczelnie robi? :D
pozdrawiam
pierwsza część bardzo filmowa
Valhalla
Valhalla 14 kwietnia 2008, 09:26
sick - albo nie czytasz wszystkich odcinków albo...:)
Tu zawsze były 'wycieczki' ale wyłącznie miłe - przynajmniej takie mam intencje...
ataraksja
ataraksja 14 kwietnia 2008, 09:32
Kiedy Pies wypowiada słowa:
`Potem się pozbierałam, i teraz to by z pięć mi dali, bo za kaszel i kichanie dają dwa, a za zgięte kończyny jeden` - słabnę ze śmiechu. Zuch dziewczyna! Teraz daliby jej 20 w skali Beauforta :D
Pokaz mody - cudownie wymowne kreacje, a portret madchen - coś pięknego! :)))
`— Imbecile! – wrzasnęło znakomitym włoskim (idiomatycznym, choć z lekkim rumuńskim akcentem) zaskoczone i do reszty zdruzgotane ’madchen’.
— Spokojnie laski, robimy swoje — uciszała koleżanki przerażona Ata, sama nie wierząc w to co mówi, a zupełnie nie wiedząc o co chodzi.` - po prostu umieram ze śmiechu :D

Warto dać się zwariować i polecieć NaRano :))
tajemnica
tajemnica 14 kwietnia 2008, 10:01
:D Prawie mnie zabiłeś! Udusiłabym się kanapką! Ze śmiechu... :D Lecisz z tekstem tak, że ja w życiu nie dogonię z czytaniem poprzednich odcinków :) Jeszcze połowy nie przeczytałam uff
Ona
Ona 14 kwietnia 2008, 16:21
No OK.

Komentarz pierwszej cz. epizodu - pominę - bo wątki z Psem, zawsze opisujesz wyśmienicie i wyraziście ... .

Joł ...Jest Puszi - a jednak :) nie zaginął po drodze i w drodze :))) - ...jedynie chyba jego pojazd dwu-kołowy:), który zamienił na 'zielone foto-pstryk ' :) i przez to trochę jest mniej zabawny :). Ale pewnie wróci do swojej dawnej formy [?] :)

No i co - muszę kolejny raz podkreslić - masz 'chopie' talent w tworzeniu obrazowych scen - się czyta się widzi :)... humor masz chyba w genach...:)
...a przy tym wpadłam w śmiech ogólny - skąd 'pomysła' na popcorn z zielonego groszu ?
- no ja rozumiem - zielona breja wokół ale popcorn z groszku ... ;-) ?

A masz jak rzadko tu ode mnie dla Ciebie - ocena - powyżej.
Valhalla
Valhalla 14 kwietnia 2008, 16:43
Szkoda, że na papierze a nie w życiu...:)
w Narano jest już 19. bohaterów - trudno pisać zawsze o wszystkich :)
Dziękuje za jak zawsze miły komentarz...
cherri lady 16 kwietnia 2008, 12:31
wolę pusziego na rowerze :)
ripvanwinkle 21 kwietnia 2008, 21:03
pierwsza część tak mnie jakoś uderzyła, skojarzenia....dzieci
wybiłeś mnie
dobre
Usunięto 2 komentarze
przysłano: 12 kwietnia 2008 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca