Drzwi (wiersz)
Łukasz Radwaniak
Stanąłem u drzwi,
były niepomalowane,
niezabezpieczone,
delikatnie skaleczone
zębem czasu.
Równe i jasne słoje
rozpadały się
w próchniejący chaos.
Klamki nie było,
tylko bezbarwna
szpara uchylenia.
Co ją wypełni:
nowy sezon,
rzeczy nieznane,
jasność?
A może coś bardziej
namacalnego?
słaby+
3 głosy
przysłano:
1 kwietnia 2008
(historia)
przysłał
Łukasz Radwaniak –
1 kwietnia 2008, 18:06
autoryzował
Marek Dunat –
2 kwietnia 2008, 13:41
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
To brzmi jak niezamierzony oksymoron:
"Równe i jasne słoje
rozpadały się
w próchniejący chaos."
To niezgrabność:
"Stanąłem u drzwi,
były niepomalowane"
wyniikająca z niekonsekwentnej i banalnej archaizacji.
To banał i wyświechtany związek frazeologiczny: "delikatnie skaleczone zębem czasu."
Niby nieco przeformułowany ale za mało.
Całość nie zmierza do żadnej sensownej pointy.
Kiepściutko.