Ulice w Szanghaju

Tomas Tranströmer

1
Tego białego motyla w parku będzie czytać wielu.
Kocham tego bielinka jakby był trzepoczącym rożkiem samej prawdy!

O świcie masy ludzkie wpędzają w ruch naszą cichą planetę.
Wtedy park zapełnia się ludźmi. Dla każdego osiem twarzy
wypolerowanych jak nefryty.
Na każdą okazję, na uniknięcie kłopotów.

Dla każdego także twarz niewidzialna odzwierciedlająca „to o czym
się nie mówi”.
Coś co pojawia się w chwilach zmęczenia i jest ostre jak łyk żmijówki
z długim łuskowatym posmakiem.

Karpie w stawie ruszają się bez przerwy, pływają śpiąc, są wzorem
dla wierzącego: wiecznie w ruchu.

2
Środek dnia. Bielizna furkocze na szarym wietrze od morza wysoko
nad rowerzystami napływającymi w zwartych ławicach.
Uwaga na boczne labirynty!

Jestem otoczony przez znaki których nie umiem odczytać. Jestem na
wskroś analfabetą.
Ale zapłaciłem co należy i mam na wszystko kwit.
Nagromadziłem tak dużo nieczytelnych kwitów.
Jestem starym drzewem z zeschłymi liśćmi które wiszą jeszcze i nie
mogą opaść!

A za każdym podmuchem od morza wszystkie te kwity szeleszczą.

3
O świcie wdeptują masy ludzi w ruch naszą cichą planetę.
Wszyscy jesteśmy na pokładzie ulicy. Ścisk jak na promie.
Dokąd zmierzamy? Czy starczy kubków? Szczęśliwcy z nas: zdążyliśmy
na odejście tej właśnie ulicy!
Jest tysiąc lat przed narodzeniem klaustrofobii.

Tutaj za każdym idącym unosi się krzyż który chce dogonić nas,
minąć, zjednać się z nami.
Coś co chce się zakraść od tyłu zakryć nam oczy i wyszeptać:
„zgadnij kto to!”

Wyglądamy prawie na szczęśliwych w słońcu, wykrwawiając się z ran o
których nic nie wiemy.

Inne teksty autora

Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer
Tomas Tranströmer