hehe, klamzi - a tuwim to ten od lokomotywy??:D:D:D
a poza tym - cóż za banalna zasada, że autor umiera wraz z zakończeniem tekstu:) ja bardzo lubię wyjaśniać różnym matołkom, co też chciałam przekazać. wiesz, nie każdemu jest dane od razu zaqmać - dlategoteż wyższa inteligencja powinna zająć się takimi ludziami i pomóc im torchę... trzeba udostępniać szczyty ;)
a poza tym, co się czepiacie! każdemu się mała wpadka na kacu może przydarzyć :/
kussi - nie każdy potrafi sobie uświadomić jak wiele mogą zmienić w jego życiu truskawki:D życzę ci, żebyś do takich osób należała.
ejjjjj!!!!!!!!! własnie po przeczytaniu tego txtu uświadomiłam sobie ze tesh taka byłam kiedys.......:/...i nawet mi sie to podobało...bawiłam sie zyciem chlopakami.....oni robili sobie nadzieje a ja ich olewałam i to było zabawne ......i w końcu chciałam mieć kogos z kim bede na stałe a nie z którym moge sie tylko pobawić........i gdy teraz jest taka szansa .....przeczytałam txt i dochodze do wniosku ze wcale tego nie chce ....... chyba boje sie banału......a moze po prostu miłości ..... :/ txt ogólnie wywarł na mnie dużą wrażenie
Mnie się podba i tyle wam powiem. Roozia! Słownik języka polskiego, litera "F": fikcja literacka!
A to, że czas leczy rany, to prawda... W każdym razie jak narazie. Pewnie truskawki też, ale z tymi truskawkami to jeszcze nie jest udowodnione na szerokim gronie, nie tak?
Dobre, mocne. Jedyne co moge postawic na minus to kilka bledow stylistycznych oraz dlugosc a raczej 'krotkosc' Twojego tekstu. Pisz dalej, dobrze jest.
A co do roozi, to: dziecko drogie pomysl, zamin cokolwiek napiszesz-- był taki poeta, moze go znasz, Tuwim sie nazywal i powiedzial kiedys: "Myslenie ma kolosalna przyszlosc...'
Aha, i jeszcze co do obrony wlasnego tekstu, to folguje zasadzie, ze autor umiera w momencie ukonczenia tekstu. Ty wiesz co napisalas, a to, ze inni nie rozumieja tego, to naprawde tylko i wylacznie ich problem.
Aha,Boni, sama dobrze wiesz, ze tak naprawde, kazdy autor pisze o sobie...
hihi.. to mnie zatkałaś... :) jak nikt dawno...:D:D
no dobra: już się poprawiam. hihi... wiesz ja mam wrażenie, że też już jestem trochę dalej niż w 4 klasie podstawówki... i tak szczerze mówiąc, to naprawdę nie uważam, że każdy autor pisze o sobie.
ale mniejsza z tym. być może zmyliła mnie ta narracja w pierwszej osobie liczby poj... hihi... oj źle z moją główką... ciekawe czemu:>
więc tak: zapewne nie jesteś człowiekiem, który całkowicie i dosłownie utożsamia się z owym bohaterem. skądś jednak musiały się wziąć w twojej głowie tego typu problemy...
wybacz mi w takim razie 'kretynizm' i 'debilizm'. ale powiem ci, że nadal doradzam truskawki, bo mnie ta pieprzona robota kompletnie wyleczyła z takich 'nieprzyziemnych' problemów. ja się dziś z tego śmieję, bo mam to za sobą i może dlatego tak ostro zareagowałam. ale to raczej nie był gniew, bardziej ostra odpowiedź na ostrą prowokację.
co sie zaś tyczy stylu - bo jakimś cudem zaniedbałam skomentowanie tegoż... no cóż, czytało sie nienudno, wiec styl musi być dobry. rzeczywiście można się przyczepić do tych wulgaryzmów, bo co tu dużo gadać... po masłowskich i innych to sie stało takie... BANALNE... ;P
no ale dobrze już, hihi... respect dla ciebie - po prostu mnie zarzyłaś:D
Rzeczywiście, jest to dobry tekst i w końcu porusza coś ważnego, a tego dawno na Wywrocie nie było. Dlatego też pozwolę sobie na dwie uwagi:
1.Wydaje mi się, że można by było rozwinąć to opowiadanie i bardziej zgłębić problem.
2.Styl jest dobry, jednak w niektórych momentach nadmiar wulgaryzmów razi. Oczywiście, wiem, tak miało być...Ale można nad tym pogłówkować.(Będę żył wegetując, będę żarł swoje własne odchody, będę skamlał z bólu. - trochę pretensjonalne i grafomańskie).
Poza tym, widzę duży talent, a niektóre fragment są naprawdę dobre! Pisz!
oj roozia, do jakiego kretyńskiego człowieka ty mówisz? do bohatera- narratora? czy też może utożsamiasz mnie z nim? no cóz, jak byłam w czwartej kalsie podstawówki to też myślałam, że każdy pisze o sobie. ale potem zrozumiałam, że ten kto pisze dobrze, nie utożsamia się całkowicie ze swoimi bohaterami. oczywiście, w jakimś stopni musi to robić, prawda? po to, żeby stworzyć prawdziwą postać. jej myśli, charakter, problemy. ale niekoniecznie sam musi być swoja postacią. wiec nie wiem skad twój gniew...
ludzie mają wyimaginowane problemy. ludzie boją się banalności. czasami robią kretyńskie rzeczy, żeby wyłamac się z banalności. nie zawsze. stanowią być może bardzo mały procent wszystkich ludzi. ale jednak istnieją, prawda? a jesli istnieją, to można o nich pisać.
i własnie jest tak, że to MA BYĆ BANALNE. nie tylko bohater ucieka od banalności. cały tekst jest jedną wielką wariacja na temat banału. obroną przed nim. a najlepszą obroną jest właśnie atak. takze słowany. wykpienie swoich własnych lęków. i tutaj zostały one właśnie WYKPIONE. bohater nie jest wspaniałym wybrańcem, który odkrył, co jest naprawdę ważne. jest człowiekiem, który postopił irracjonalnie z takich, a nie innych powódek. i zauważ, że nie stał się przez to szczęśliwy. wprost przeciwnie, poświęcił swoje szczęście tylko dlatego, że bał się. może wcale nie banalności? może bał się miłości? może bał się otworzyć DO KOŃCA przed tą inną osobą i wymyślił sobie szlachetną wymówkę.
możesz czepiać się mojego stylu. historia może wydawać ci się głupia, a bohater niesympatyczny i kretyński. proszę bardzo. ale nie oceniaj zbyt pochopnie tego, co chciałam w tym tekście przekazać. bo tego, tak się składa, ani trochę nie zrozumiałaś.
no. a tak w ogóle to zyczę zdrowego dystansu. do wszystkiego. i mam nadzieje, że spojrzysz teraz na tę moją pisaninę, nie wazne, dobrą, czy kiepską, innym okiem. nie tak dosłownie.
co ty człowieku wiesz o życiu????? i właśnie jesteś banalny, co to za kretyńskie BANALNE podejście, jakiś totalny źle pojęty ascetyzm, robienie sobie na przekór za wszelką cenę, żeby tylko wyłamać się z NORMALNOŚCI. kretynizm. debilizm.
dam ci dobrą radę - popracuj sobie przy zbiorze truskawek, a wierz mi, że wszystkie pseudoegzystencjonalne i psychodeliczne problemy opuszczą cię raz na zawsze. i śmiej sie w twarz, proszę bardzo. ja sie będę śmiać z ciebie.
a poza tym - cóż za banalna zasada, że autor umiera wraz z zakończeniem tekstu:) ja bardzo lubię wyjaśniać różnym matołkom, co też chciałam przekazać. wiesz, nie każdemu jest dane od razu zaqmać - dlategoteż wyższa inteligencja powinna zająć się takimi ludziami i pomóc im torchę... trzeba udostępniać szczyty ;)
a poza tym, co się czepiacie! każdemu się mała wpadka na kacu może przydarzyć :/
kussi - nie każdy potrafi sobie uświadomić jak wiele mogą zmienić w jego życiu truskawki:D życzę ci, żebyś do takich osób należała.
A to, że czas leczy rany, to prawda... W każdym razie jak narazie. Pewnie truskawki też, ale z tymi truskawkami to jeszcze nie jest udowodnione na szerokim gronie, nie tak?
kussi.
A co do roozi, to: dziecko drogie pomysl, zamin cokolwiek napiszesz-- był taki poeta, moze go znasz, Tuwim sie nazywal i powiedzial kiedys: "Myslenie ma kolosalna przyszlosc...'
Aha, i jeszcze co do obrony wlasnego tekstu, to folguje zasadzie, ze autor umiera w momencie ukonczenia tekstu. Ty wiesz co napisalas, a to, ze inni nie rozumieja tego, to naprawde tylko i wylacznie ich problem.
Aha,Boni, sama dobrze wiesz, ze tak naprawde, kazdy autor pisze o sobie...
no dobra: już się poprawiam. hihi... wiesz ja mam wrażenie, że też już jestem trochę dalej niż w 4 klasie podstawówki... i tak szczerze mówiąc, to naprawdę nie uważam, że każdy autor pisze o sobie.
ale mniejsza z tym. być może zmyliła mnie ta narracja w pierwszej osobie liczby poj... hihi... oj źle z moją główką... ciekawe czemu:>
więc tak: zapewne nie jesteś człowiekiem, który całkowicie i dosłownie utożsamia się z owym bohaterem. skądś jednak musiały się wziąć w twojej głowie tego typu problemy...
wybacz mi w takim razie 'kretynizm' i 'debilizm'. ale powiem ci, że nadal doradzam truskawki, bo mnie ta pieprzona robota kompletnie wyleczyła z takich 'nieprzyziemnych' problemów. ja się dziś z tego śmieję, bo mam to za sobą i może dlatego tak ostro zareagowałam. ale to raczej nie był gniew, bardziej ostra odpowiedź na ostrą prowokację.
co sie zaś tyczy stylu - bo jakimś cudem zaniedbałam skomentowanie tegoż... no cóż, czytało sie nienudno, wiec styl musi być dobry. rzeczywiście można się przyczepić do tych wulgaryzmów, bo co tu dużo gadać... po masłowskich i innych to sie stało takie... BANALNE... ;P
no ale dobrze już, hihi... respect dla ciebie - po prostu mnie zarzyłaś:D
1.Wydaje mi się, że można by było rozwinąć to opowiadanie i bardziej zgłębić problem.
2.Styl jest dobry, jednak w niektórych momentach nadmiar wulgaryzmów razi. Oczywiście, wiem, tak miało być...Ale można nad tym pogłówkować.(Będę żył wegetując, będę żarł swoje własne odchody, będę skamlał z bólu. - trochę pretensjonalne i grafomańskie).
Poza tym, widzę duży talent, a niektóre fragment są naprawdę dobre! Pisz!
Pozdrawiam
Bartek
ludzie mają wyimaginowane problemy. ludzie boją się banalności. czasami robią kretyńskie rzeczy, żeby wyłamac się z banalności. nie zawsze. stanowią być może bardzo mały procent wszystkich ludzi. ale jednak istnieją, prawda? a jesli istnieją, to można o nich pisać.
i własnie jest tak, że to MA BYĆ BANALNE. nie tylko bohater ucieka od banalności. cały tekst jest jedną wielką wariacja na temat banału. obroną przed nim. a najlepszą obroną jest właśnie atak. takze słowany. wykpienie swoich własnych lęków. i tutaj zostały one właśnie WYKPIONE. bohater nie jest wspaniałym wybrańcem, który odkrył, co jest naprawdę ważne. jest człowiekiem, który postopił irracjonalnie z takich, a nie innych powódek. i zauważ, że nie stał się przez to szczęśliwy. wprost przeciwnie, poświęcił swoje szczęście tylko dlatego, że bał się. może wcale nie banalności? może bał się miłości? może bał się otworzyć DO KOŃCA przed tą inną osobą i wymyślił sobie szlachetną wymówkę.
możesz czepiać się mojego stylu. historia może wydawać ci się głupia, a bohater niesympatyczny i kretyński. proszę bardzo. ale nie oceniaj zbyt pochopnie tego, co chciałam w tym tekście przekazać. bo tego, tak się składa, ani trochę nie zrozumiałaś.
no. a tak w ogóle to zyczę zdrowego dystansu. do wszystkiego. i mam nadzieje, że spojrzysz teraz na tę moją pisaninę, nie wazne, dobrą, czy kiepską, innym okiem. nie tak dosłownie.
:*
dam ci dobrą radę - popracuj sobie przy zbiorze truskawek, a wierz mi, że wszystkie pseudoegzystencjonalne i psychodeliczne problemy opuszczą cię raz na zawsze. i śmiej sie w twarz, proszę bardzo. ja sie będę śmiać z ciebie.