Literatura

Wstań i nie bądź więcej (opowiadanie)

Quistis

 

Wosk na jego palcach zastygał, tworząc na czubkach mleczne czapeczki, które miął i wrzucał do popielniczki. Lubił bawić się woskiem, miał kruchą granicę plastyczności. Patrzył w płomień i czuł, jak z każdym oddechem umiera w nim coś, co najłatwiej ustąpiłoby miejsca potworowi. Dotykał trupiego koloru, który dzięki ogniowi odkształcał się pod palcami. Zwiększył ucisk, świeca odpowiedziała szybkim bólem, gorący wosk spłynął między palce. Miał ochotę pożreć świeczkę, okrągły stolik, nastoletnią kelnerkę, cały mrok i wilgoć, jakie panowały na zewnątrz. Miał ochotę pożreć własną samotność. Zeżreć siebie i wszystko, a na drugi dzień obudzić się z lżejszym sercem i kamieniem w żołądku. Nie wytrzymywał.

Nienawidził jej za to, że nie przyszła, a gdyby przyszła, znienawidziłby ją jeszcze bardziej, za to, że patrzy i oddycha. Zawsze patrzyła za bardzo i za bardzo oddychała. Jej spojrzenie zawsze było cholernie szkliste, a jej oddech ciężki. Zawsze wyglądała tak, jakby była o krok od orgazmu. I szło to w parze z tym jej całym milczeniem i jakąś niewymowną sztywnością. Nienawidził tego. On chyba w ogóle nienawidził kobiet. Za bardzo go nie rozumiały. Dzierżyły monopol na wszystko, na co miał ochotę. Marzył o tym, żeby mieć macicę i różne związane z nią sensacje, w stylu owulacji czy świadomości, że może nosić w sobie człowieka. Myślał, że możliwość, gdy mógłby być w nim kiedykolwiek człowiek, znacznie poprawiłaby jego samopoczucie. - Nigdy nie będzie we mnie człowieka. W każdej statystycznej kobiecie w moim wieku, człowiek może być na życzenie co drugi dzień, codziennie, co sobotę, po każdej udanej randce. Wiedział, że istnieje pewna alternatywa, ale nie chciał o niej myśleć. Wolał nie.

Patrzenie w ogień kończy się wstawaniem w nocy do ubikacji. Patrzenie w ogień budziło w nim chore myśli i zapominał, kim jest, czym jest, gdzie jest. To dopiero niebezpieczne. Chciał być dziś niebezpieczny. Bardzo leczniczo dla siebie samego. Postanowił wyjść, gdy okazało się, że nogi same go prowadzą, że został sam na pustej ulicy, że postanowił się temu oddać, zanim stwierdzi, że już nic na nic nie można poradzić.


niczego sobie+ 2 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
hayde
hayde 23 maja 2008, 20:12
Jak na moje oko dużo słabsze od twoich poprzednich tekstów. Parę przecinków się pozjadało i pojawiło się kilka małych potworków, które przerywają płynne czytanie. Za to mamy treść ciekawą. Marzyć o człowieku w swoim ciele nie będąc kobietą - niebanalne.
tajemnica
tajemnica 27 maja 2008, 00:33
"Wosk na jego palcach zastygał, tworząc na czubkach mleczne czapeczki, które miął i wrzucał do popielniczki. Lubił bawić się woskiem, miał kruchą granicę plastyczności. Patrzył w płomień i czuł, jak z każdym oddechem umiera w nim coś, co najłatwiej ustąpiłoby miejsca potworowi. Dotykał trupiego koloru, który dzięki ogniowi odkształcał się pod palcami. Zwiększył ucisk, świeca odpowiedziała szybkim bólem, gorący wosk spłynął między palce."
jakby o mnie.

Faktycznie, niebanalnie, lecz jakby poniżej Twojego poziomu. Sama sobie jesteś winna, po co pisałaś tak dobrze? ;) Jakby niedopieszczone, w pośpiechu pisane żeby nie uciekły myśli, zdania, pomysły, w każdym razie ja odnoszę takie wrażenie. Wstrzymam się od głosu i może inni opiekunowie się wypowiedzą.
Oczywiście tekst nie jest zły, lecz po co obniżać poprzeczkę? :)
ataraksja
ataraksja 27 maja 2008, 12:05
`za to, że się patrzy` i `patrzyła się za bardzo` - zlikwidowałam zaimek zwrotny "się", bo ONA nie patrzy na siebie, ale na świat, na NIEGO.

Dziwnie urwane... i choć pewnie powiesz, że czytelnik miał zostać sam na sam z niedopowiedzeniem, to zakończenie nie jest wyzwaniem dla wyobraźni. Natomiast rozmyślania bohatera - i owszem.
Nie widzę przeciwskazań, by publikować, bo tekst nie jest zły, natomiast myślę, że czytelnicy jeszcze sporo dopowiedzą od siebie i dołożą własne opinie o walorach i brakach.
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 27 maja 2008, 13:34
"spojrzenie zawsze było cholernie szkliste" - cholernie szkliste mi nie gra. Tekst jest bardzo sprawnie napisany, widać że jesteś praktykująca (a nie tylko wierząca hihi). Ale podwiewa też czymś... sam nie wiem... moja żona (psycholog) pewnie by tu więcej wyczytała. Pozdrawiam
Q
Q 28 maja 2008, 10:30
Oke, przyznaję się. Urodziło mi się to nie planowane, od razu oddałam w Wasze ręce. Dzięki, kurczę ludzie, przede wszystkim za to, że tak się staracie wniknąć we mnie i w mojego bohatera, ktory, jakby nie patrzeć pierwszy raz nie jest kobietą<przypuśćmy>.
Damnul, Damnuleńku, weź tu proszę, przyslij swoja żonę,. może być ciekawie:)
Marcin Sierszyński
Marcin Sierszyński 30 maja 2008, 11:19
A mnie się bardzo spodobało. Psychodelicznie.
przysłano: 23 maja 2008 (historia)

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca