Powązki

ksiądz Jan Twardowski


Nie chodzę tam by usłyszeć śpiew wilgi
popatrzeć jak mikołajek zakwita od dołu do góry
a cień depce po piętach
goniąc wiewiórkę ze śmiechem w ogonie
jak teściowe z zięciami porastają bluszczem
to nie duch ale pomnik straszy
jak czyjaś wielka sprawa zdechła zupełnie sama
choć przy nazwisku łazi robak
--- smutno żywych kochać ponad miarę
jak na grób Rydza --- Śmigłego opadają ciernie
chodzę dziwię się myślę przemilczam
ilu młodszych umarło ode mnie




Inne teksty autora

ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski
ksiądz Jan Twardowski