Była mi dana cyniczna nadzieja
Więc powinienem patrzeć obojętnie
Jako się góry rodzą i góry zwalają
Więc jestem nauczony, że ziemia tam pęknie
Gdzie ma pęknąć. I ludzie na próżno biegają
Na próżno lepią płaczem krwią i śliną
To co jest im najdroższe. Bo to musi zginąć.
Była mi dana wiedza zapomnienia
Pożarłem ją jak jabłko bez żadnych boleści
Jestem cały bez grzechu - bo grzech się nie mieści
W tej ciasnej ciemnej szczelinie gdzie drzymam
Pomiędzy jest i było a pomiędzy nima.
Umiem pośród zabitych kwiatkiem się zachwycić
Bo kwiat jest ciepły. A oni zabici.
Było mi dane wszystko co być miało
Obroną moją i larwy przetrwaniem
Wiem że ludy są kroplą w wielkim oceanie
Wiem że myśli boli ale bardziej ciało
Mam odwagę letargi
I nic to nie dało
Uciekając w nadzieję. Kryjąc się w zwątpienie
Bijąc ogonem rymów po ciemności falach
Szukamy tej poezji co jest ocaleniem
Choć nie ma słowa co ludzi ocala...