Z gitarą chłopcy idą tacy naiwnie młodzi
Że nie zapyta żaden jak po tej ziemi chodzić
Ogieniek papierosa twarz im oświetlił miękko
Niosą swoją gitarę jak Gwiazdę Betlejemską
I pędzą swe marzenia niby wesołe stada
Aż kurz się w górę wznosi do gardła się zakrada
Więc chrząkamy niepewnie patrząc gdzie teraz doszli
Bo idą z Narodzenia prościutko w Piątek Gorzki