A Ty nam, Boże, przebacz, że Cię nie widzimy
W kontuszu przepasanym błękitem błyskawic
A tylko Bogiem z drewna, kartofla i gliny
Co się pochylił z nami i poci się, krwawi
A Ty nam wybacz Boże, że jesteś tak mały
Abyś się wcisnął w worek, gdy zajdzie potrzeba
Pomiędzy parę łachów, kilka kromek chleba...
Ty musisz być tak prosty, by Ciebie poznały
Nasze palce w ciemności...
Musisz być tak znany
Taki codzienny, ciągle dotykany
By nawet dziecko Ciebie potrafiło
Zrozumieć. Kiedy słomki dwie na krzyż złożyło.