Dolina ocalenia tak nam była dana
Jako przecięcie czasu. Choć otwarta rana
Gdzie się jeszcze wczorajsze nie zeszło z jutrzejszym
Kwitła rośliną troszeczkę podlejszą
Ludzie także mniejsi
Powietrze było gorzkie
Bo mieli tylko chwil obywatelstwo
Ale we krwi szumiało radosne poselstwo
Pytali: Jak być? Zamiast: - Co będzie z nami?
Albo: - Skąd my? Bo czuli: - Nie jesteśmy sami
Ten kraj obłoków czystych nam jest przeznaczony
Że to obywatelstwo chwili zostanie zniszczone
Państwo czystych obłoków krwawo się zasklepi
Wiedzieliśmy.
Co z tego. I tak jest nam lepiej
Niż tym, co nigdy nie znali pęknięcia
Na twardej skórze czasu
I tej rany szczęścia