Baranek na nóżkach łamliwych
Stał na łące wyblakłej. Czekał
Mógł żyć i mógł być nieżywy
- Wszystko w rękach człowieka
A te ręce aż po horyzont
Ściskały drżące powietrze
I brudny paluch zakrywał
Kawałek nieba jeszcze
My mali zagubieni w drodze
- A co mogliśmy zrobić?
- A czym miał kto zatrzymać
Okrutne ręce olbrzyma?
A jednak tylu pobiegło
Naprzeciw ciemności - Jak w ogień
Baranka niewinnego
Broniła armia ubogich