Żeśmy łatwo wierzyli albo nie wierzyli
Zostaliśmy skazani na długie szukanie
I śledzimy za Bogiem niby igłą w sianie
Żebyśmy się na nowo szukać nauczyli
Pachnie tu snem i miętą, blekotem, łopianem
Liściem osiki, strachem, drzewem judaszowym
Pewno tu wszystkie nasze rozmowy, przemowy
Skoszone i zwalone jak grób uklepane
Może się Bożej prawdy nigdy nie dotkniemy
I zaśpimy, szukając i nic nie znajdując
A może zmarzły ręce tak, że krwi w nich nie ma
Choć Cię znalazłem, Igło i do krwi się kłuję.
5 XII 1980