Pomiędzy nami w pomiętej odzieży
Stał Łazarz co zmartwychwstał i jeszcze nie wierzył
Że wrócił do nas. Że go dotykają
Ludzie stłoczeni w nagrzanym tramwaju
Jechał do pracy. Bo gdzie miał z wieczności
Wrócić? Zapomniał życia, więc kogoś zezłościł
Komuś przeszkadzał wysiąść. I tak popychany
Kołysał się szarawym powietrzem pijany.
Potem robił jak co dzień. Nikt nie zauważył
Dotknięcia Boga, które miał na twarzy
Nikt nie brzydził się pleśnią na jego ubraniu
Więc zapominał sobie o swym zmartwychwstaniu
O błysku co rozerwał ciemność...
Razem z nami
Wrócił dźwigając siatkę z zakupami
Zjadł, zerknął w telewizor i jak wszyscy w bloku
Położył się do łóżka. Zapadł w grobu spokój
I spał jako my wszyscy, którzy nocą śpimy
I rankiem powracamy albo odchodzimy.