Tak bałeś się miłości mej
A ja kochałam cię mniej
Wystarczył mi twój uśmiech i
Obecność i więcej nic
Lubiłeś z kimś nagle wyjść i pójść,
Jak każe męski obyczaj wasz
Wystarczył mi wbity w ścianę gwóźdź,
Na którym wisiał twój płaszcz
Poszedłeś sobie któregoś dnia
W tę stronę, gdzie los cię niósł
I chociaż wziąłeś ze sobą płaszcz
To w ścianie był jeszcze gwóźdź
Przez lata mgła i wiatr, i deszcz
Ze sobą niosę swój chłód
A w moim domu gorzej niż źle
Ze ściany wyjęto gwóźdź
Przez lata mgła i wiatr, i chłód
Nie było jeszcze najgorzej tak
Bo choć ze ściany wyjęto gwóźdź
Pozostał mi po nim ślad
Aż wreszcie ślad bezpowrotnie znikł,
Gdy przykrył go nowy tynk
Została pewność, że gwoździa ślad
Przedwczoraj jeszcze tam był
Tak bałeś się miłości mej
A ja kochałam cię mniej
Wystarczył mi twój uśmiech i
Obecność i więcej nic
Nastawić twarz na serdeczny wiatr
I słyszeć cichy gitary śpiew
A co ja z tego wszystkiego mam
Kochany, nie twoja rzecz
A ja kochałam cię mniej
Wystarczył mi twój uśmiech i
Obecność i więcej nic
Lubiłeś z kimś nagle wyjść i pójść,
Jak każe męski obyczaj wasz
Wystarczył mi wbity w ścianę gwóźdź,
Na którym wisiał twój płaszcz
Poszedłeś sobie któregoś dnia
W tę stronę, gdzie los cię niósł
I chociaż wziąłeś ze sobą płaszcz
To w ścianie był jeszcze gwóźdź
Przez lata mgła i wiatr, i deszcz
Ze sobą niosę swój chłód
A w moim domu gorzej niż źle
Ze ściany wyjęto gwóźdź
Przez lata mgła i wiatr, i chłód
Nie było jeszcze najgorzej tak
Bo choć ze ściany wyjęto gwóźdź
Pozostał mi po nim ślad
Aż wreszcie ślad bezpowrotnie znikł,
Gdy przykrył go nowy tynk
Została pewność, że gwoździa ślad
Przedwczoraj jeszcze tam był
Tak bałeś się miłości mej
A ja kochałam cię mniej
Wystarczył mi twój uśmiech i
Obecność i więcej nic
Nastawić twarz na serdeczny wiatr
I słyszeć cichy gitary śpiew
A co ja z tego wszystkiego mam
Kochany, nie twoja rzecz