Pamięć pamięta o pamięci I pewnie nigdy nie przestanie Więc muszę, ziemia wciąż
się kręci Pożegnać tamto pożegnanie Zrobiłaś dłonią mały ruch I powiedziałaś –
usiądź, nie stój A to był gest I tylko gest I nic nie było oprócz gestu
Wiedziałem już, co mówić chcesz I chciałem przerwać ci w pół słowa Bo ciebie
więcej niźli mnie Miała kosztować ta rozmowa Nie znaleźliśmy swoich ról Wśród
powtarzanych słów zbyt wielu, Bo to był ból I tylko ból I nic nie było oprócz
bólu Gdy nagle rozległ się Twój śmiech W nieznanym, urywanym rytmie To
powiedziałem sobie: niech Że wszystko jedno, byle szybciej Zmartwiałem i
błagałem los Żeby zabrakło ci oddechu Bo to był śmiech I tylko śmiech I nic nie
było oprócz śmiechu Nagle urwałaś. Został chłód Który już nie mógł nas zasmucić
Bezgłośne znaki białych nut Melodii, której się nie nuci Już się nie było czego
bać Baliśmy się każdego dźwięku Bo to był lęk I tylko lęk I nic nie było oprócz
lęku Uspokojony nagle tak Milczałem tak, jak ty milczałaś Nie było nam
milczenia brak A cisza jest wyrozumiała Zaczęła niknąć twoja twarz Za
gęstniejącą mroku falą Bo to był żal I tylko żal I nic nie było oprócz żalu I
jeszcze gorączkowy zryw By wszystko uznać za niebyłe Przypominałem sobie sny
Takie nieważkie, takie miłe I nagle jedna jasna myśl Że już zatrzymać cię nie
sposób Bo to był los I tylko los I nic nie było oprócz losu
się kręci Pożegnać tamto pożegnanie Zrobiłaś dłonią mały ruch I powiedziałaś –
usiądź, nie stój A to był gest I tylko gest I nic nie było oprócz gestu
Wiedziałem już, co mówić chcesz I chciałem przerwać ci w pół słowa Bo ciebie
więcej niźli mnie Miała kosztować ta rozmowa Nie znaleźliśmy swoich ról Wśród
powtarzanych słów zbyt wielu, Bo to był ból I tylko ból I nic nie było oprócz
bólu Gdy nagle rozległ się Twój śmiech W nieznanym, urywanym rytmie To
powiedziałem sobie: niech Że wszystko jedno, byle szybciej Zmartwiałem i
błagałem los Żeby zabrakło ci oddechu Bo to był śmiech I tylko śmiech I nic nie
było oprócz śmiechu Nagle urwałaś. Został chłód Który już nie mógł nas zasmucić
Bezgłośne znaki białych nut Melodii, której się nie nuci Już się nie było czego
bać Baliśmy się każdego dźwięku Bo to był lęk I tylko lęk I nic nie było oprócz
lęku Uspokojony nagle tak Milczałem tak, jak ty milczałaś Nie było nam
milczenia brak A cisza jest wyrozumiała Zaczęła niknąć twoja twarz Za
gęstniejącą mroku falą Bo to był żal I tylko żal I nic nie było oprócz żalu I
jeszcze gorączkowy zryw By wszystko uznać za niebyłe Przypominałem sobie sny
Takie nieważkie, takie miłe I nagle jedna jasna myśl Że już zatrzymać cię nie
sposób Bo to był los I tylko los I nic nie było oprócz losu