On

Leopold Staff

Byłeś wciąż przy mnie niegdyś przed tysiącem lat
(A może tak sie tylko memu sercu zdaje).
Byłem wtedy pasterzem białorunych stad,
Po roli pług wodziłem, który ziemie kraje,
Siałem w rozorę bruzdy oziminy, jarce,
Pielęgnowałem z troską płodny, ciężki sad,
Chowałem pszczoły w ulach i z ciszą w pogwarce,
Zmierzchem śpiewałem proste pieśni na fujarce.

Odszedłeś precz ode mnie przed tysiącem lat
(A może tak się tylko memu sercu zdaje).
Bom przykrzył sobie lnianą prostotę swych szat
I jednostajne życia zgrzebnego zwyczaje.
I zapragnąłem zgiełku, który ciszę płoszy,
Przygód i niespodzianek, którym młodzian rad,
I chwały, i bogactwa, i bujnej rozkoszy,
I władzy, co się dumnie nad słabszym panoszy.

Nie byłeś potem przy mnie długie tysiąc lat
(A może tak się tylko memu sercu zdaje).
Bom zbiegał z nieukojem wielki, dziwny świat,
Znajdowałem wciąż nowe drogi i rozstaje.
Byłem kupcem, co w sakwie grube zyski liczy,
Graczem, co rzuca kości i złoto jak grad,
Żołnierzem żądnym walki, sławy i zdobyczy
I włastem, co z sąsiady sporami graniczy.

Wróciłeś znowu do nie po tysiącu lat
( I to się sercu memu już nie tylko zdaje).
Bo nie znalazłem szczęścia, lecz cierpienie i jad
I, wróciwszy z tęsknotą, rzucony próg maję.
I znów spokojny jestem snując się po polu,
Bo czuję, żeś jest przy mnie, druh słodki i brat,
I chłonę, pojednawco radości i bólu,
Duszę twą z dźbła pszenicy i kwiecia kąkolu.

Inne teksty autora

Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff