Zapomniane słowa

Leopold Staff

 

 

Kiedy przyszedłem na ten świat posępny, mroczny
Jak okręt z mórz bezdennych do nudnej przystani,
Zapomniałem słów jakiejś mowy nadobłocznej,
Której mnie uczył wielki Bóg tajnej otchłani.
Nie tych słów, co z ust brata lub kochanki słyszę,
Lecz słów, którymi mówię z brzozą rozpłakaną,
Gdy rozpuszczone włosy na wietrze kołysze;
Którymi mówię z zorzą, gdy z grzywą rozwianą
Promieni o zachodzie ucieka w bezbrzeża;
I z posągami, które nad śpiącą aleją
Parku, nocą marmurem swoich ciał bieleją,
Kiedy je księżyc srebrem swych blasków wyśnieża.

 

I nie mogę zapytać rozpłakanej brzozy,
Po czym łka, po czym szumi żalem pełnym grozy;
I nie mogę zapytać zorzy szczerozłotej,
Dokąd ucieka, dokąd ją pędzą tęsknoty;
I nie mogę zapytać posągów z kamienia,
Jakie ich białe łono kryje tajemnicę
Pośród marmurowego zimnych ust milczenia
I w jaką dal wpatrzone ciągle ich źrenice.

 

A i ja płacze za czymś, co nigdy nie było
I o czym, że nadejdzie, nikt nie niesie wieści;
A i ja chcę odlecieć tęsknot moich siłą,
Lecz nie wiem, dokąd; także w mej piersi się mieści
Ukryta tajemnica, której nie znam treści.
I nigdy dusza moja o tym się nie dowie
W cichej z zorzą, posągiem i brzozą rozmowie

 

Bo gdy przyszedłem na ten świat posępny, mroczny
Jak okręt z mórz bezdennych do nudnej przystani,
Zapomniałem słów jakiejś mowy nadobłocznej,
Której mnie uczył wielki Bóg tajnej otchłani.
Nie tych słów, co z ust brata lub kochanki słyszę,
Lecz słów, którymi mówię z brzozą rozpłakaną,
Gdy rozpuszczone włosy na wietrze kołysze;
Którymi mówię z zorzą, gdy z grzywą rozwianą
Promieni o zachodzie ucieka w bezbrzeża;
I z posągami, które nad śpiącą aleją
Parku, nocą marmurem swoich ciał bieleją,
Kiedy je księżyc srebrem swych blasków wyśnieża.

Inne teksty autora

Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff
Leopold Staff