Literatura

"Zorza poranna" (wiersz klasyka)

Charles Baudelaire

Pobudka grała na dziedzińcach koszar
I dmuchał wiatr po latarnianych kloszach.

Była godzina, kiedy sny złośliwe
Targają chłopców za czarniawą grzywę;
Gdy lampa tocząc źrenicą przekrwioną
Od dnia odcina się plamą czerwoną;
Gdy dusza ciałem przywalona sennym
Powtarza walkę lampy z światłem dziennym.
Jak łzy na twarzy, które wietrzyk spija,
Tak drżąc w powietrzu mnóstwo rzeczy mija.
On ma dość pióra, ona - dość kochania.

Tu, ówdzie dym się nad domem wyłania,
Płatne kobiety, z rozchyloną wargą,
Z siną powieką, śpią tępo i twardo;
Nędzarki chroniąc piersi chude, zimne,
Dmuchają w palce i w piecyki dymne.
Była godzina, gdy w biedzie i chłodzie
Wzrastały bóle kobiety w porodzie.
Jak spazmy - zanim krew do ust się rzuci -
Pruł szarą przestrzeń z dala śpiew koguci.

Gmachy grążyły się we mglistej toni,
W szpitalach chorzy leżeli w agonii,
Ostatnie w czkawce wydając rzężenie,
Nocni birbanci wlekli się jak cienie.

Jutrznia, różowo, zielono ubrana,
Szła wolno, brzęcząc, gdzie pusta Sekwana.
Staruszek Paryż powieki przecierał
I pracowicie stos narzędzi zbierał.

przysłano: 5 marca 2010

Charles Baudelaire

Inne teksty autora

Padlina
Charles Baudelaire
Albatros
Charles Baudelaire
Litania do Szatana
Charles Baudelaire
Do Czytelnika
Charles Baudelaire
Oddźwięki
Charles Baudelaire
Modlitwa
Charles Baudelaire
De profundis clamavi
Charles Baudelaire
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca