Ejże, Rusi...

Sergiusz Jesienin


Ejże, Rusi, miła ziemio,

Chaty – z ikon święci w ryzach...
Nie ma końca twym przestrzeniom,
Tylko siność oczy wsysa.

Jak nabożny pielgrzym z drogi,
Biegnę wzrokiem w twoje pola,
Gdzie u wrótni chat ubogich
Dźwięczy upał na topolach.

Pachnie miodem i jabłkami
W cerkwiach twój łagodny Chrystus.
Huczą, rwą za opłotkami
Tańce w skrach wesołych świstów.

Puszczę się po ścieżce dzikiej
Na swobodną wstęgę lechy,
Aż dzwoniące jak kolczyki
Znajdą mnie dziewczęce śmiechy.

Niech zawoła nawet z nieba
Rota świętych: „Chodź do raju!”
Krzyknę: „Nigdzie mi nie trzeba,
Wolę żyć w rodzinnym kraju.”