Siostro dźwięczna trudu mego,
Próżnowania natchnionego,
Pieśni, któraś mi służyła!
Ach, umilkła, oniemiała,
Czyś naprawdę odleciała
I na zawsze mnie zdradziła?
Szept twój mnie uciszał słodki,
kołysając dźwiękiem zwrotki,
Usypiając serca żale.
Tyś pieściła i łudziła,
I od świata odwodziła
W twe zaczarowane dale.
Tyś posłuszna i uległa
Za marzeniem moim biegła,
Jakbyś była małym dzieckiem,
To zazdrosna, to znów tkliwa,
To kapryśna, to leniwa,
w żarty obracałaś sprzeczkę.
Jam się z tobą nie rozstawał,
Ilem razy się poddawał,
Zawsze pełen pobłażania
Dla twych dąsów i zachcianek,
Z sercem tkliwym jak kochanek
Żyłem w męce miłowania.
O, gdybyś ty się zjawiła
w Czas, gdy w niebie się roiła
Bóstw rodzina olimpijska!
Ty byś pośród niej mieszkała
I wspaniale zajaśniała,
Źródłosłowem bogom bliska.
Bijąc w struny lir natchnione,
czy to Hezjod, czy to Homer
Tak by światu opowiadał:
U Admeta Feb świetlisty,
Gdzie Tajgetu las cienisty,
chmurny, sam pilnował stada.
Błądził w mroku czarnodrzewym
I nikt, drżąc przez Zewsa gniewem,
Ni bogini, ni bóg, pierwszy
Nie śmiał z onym wejść w pogwarki,
Z bogiem liry i fujarki,
Z bogiem światła, bogiem wierszy.
By utulić nieszczęsnego,
Mnemozyna rzuca niebo,
Pomnąc pierwsze z nim widzenia.
Przyjaciółka Apollina
W Helikonie, przy leszczynach
Płód wydała zachwycenia
Przełożył
Mieczysław Jastrun
Próżnowania natchnionego,
Pieśni, któraś mi służyła!
Ach, umilkła, oniemiała,
Czyś naprawdę odleciała
I na zawsze mnie zdradziła?
Szept twój mnie uciszał słodki,
kołysając dźwiękiem zwrotki,
Usypiając serca żale.
Tyś pieściła i łudziła,
I od świata odwodziła
W twe zaczarowane dale.
Tyś posłuszna i uległa
Za marzeniem moim biegła,
Jakbyś była małym dzieckiem,
To zazdrosna, to znów tkliwa,
To kapryśna, to leniwa,
w żarty obracałaś sprzeczkę.
Jam się z tobą nie rozstawał,
Ilem razy się poddawał,
Zawsze pełen pobłażania
Dla twych dąsów i zachcianek,
Z sercem tkliwym jak kochanek
Żyłem w męce miłowania.
O, gdybyś ty się zjawiła
w Czas, gdy w niebie się roiła
Bóstw rodzina olimpijska!
Ty byś pośród niej mieszkała
I wspaniale zajaśniała,
Źródłosłowem bogom bliska.
Bijąc w struny lir natchnione,
czy to Hezjod, czy to Homer
Tak by światu opowiadał:
U Admeta Feb świetlisty,
Gdzie Tajgetu las cienisty,
chmurny, sam pilnował stada.
Błądził w mroku czarnodrzewym
I nikt, drżąc przez Zewsa gniewem,
Ni bogini, ni bóg, pierwszy
Nie śmiał z onym wejść w pogwarki,
Z bogiem liry i fujarki,
Z bogiem światła, bogiem wierszy.
By utulić nieszczęsnego,
Mnemozyna rzuca niebo,
Pomnąc pierwsze z nim widzenia.
Przyjaciółka Apollina
W Helikonie, przy leszczynach
Płód wydała zachwycenia
Przełożył
Mieczysław Jastrun