Kiedy miłosnym upojony szałem,
Milcząc, w zachwycie, przed tobą klęczałem,
Pewny, że niebo oglądam na jawie -
Ty wiesz, najdroższa, czym myślał o sławie!
Ty wiesz, że szczęściem wzgardziwszy kłamanem,
Ułudą świata, czczym poety mianem,
Pełen znużenia, równiem był zdrętwiały
Na zgrzyt szyderstwa i na dźwięk pochwały,
Mógłżem się wrzawą wzruszać oddaloną,
Gdy ty, swą główkę kładąc mi na łono,
Szepczesz, serdeczne tłumacząc porywy:
"Powiedz, czy kochasz? powiedz, czyś szczęśliwy?
Czy twoje serce sprzyja mi wzajemnie?
Czy nie przełożysz już innej nade mnie?..."
Oczarowany głosem, spojrzeniem, pieszczotą,
Milczałem, chłonąc czar całą istotą -
I anim myślał, że ta chwila błoga
Koniec mieć musi. - I cóż? Przyszła trwoga;
Na głowę moją spadły huraganem
Łzy, skargi, klątwy... Dziś, z sercem starganem.
Jak obłąkany przez pustynne mroki,
Stoję nie wiedząc, dokąd zwrócić kroki.
I nowe czucie w sercu mym się budzi:
Chcę być wywyższon nad tłum zwykłych ludzi -
Pożądam sławy! Pragnę swoje imię
Zrobić tak głośnym, by w kadzideł dymie
Ciebie w solenne spowinęło dźwięki;
Byś na kształt tknięcia niewidzialnej ręki
Obecność moją czuła bez ustanku,
By wszystko, mówiąc o dawnym kochanku,
Wciąż ci przed oczy stawiało: noc ciemną,
Park, gdzie ostatni raz mówiłaś ze mną,
W ciszy drzew wielkich tajemnicze drżenie,
Moje zaklęcia i twoje milczenie...
Przełożył
Wiktor Gomulicki
Milcząc, w zachwycie, przed tobą klęczałem,
Pewny, że niebo oglądam na jawie -
Ty wiesz, najdroższa, czym myślał o sławie!
Ty wiesz, że szczęściem wzgardziwszy kłamanem,
Ułudą świata, czczym poety mianem,
Pełen znużenia, równiem był zdrętwiały
Na zgrzyt szyderstwa i na dźwięk pochwały,
Mógłżem się wrzawą wzruszać oddaloną,
Gdy ty, swą główkę kładąc mi na łono,
Szepczesz, serdeczne tłumacząc porywy:
"Powiedz, czy kochasz? powiedz, czyś szczęśliwy?
Czy twoje serce sprzyja mi wzajemnie?
Czy nie przełożysz już innej nade mnie?..."
Oczarowany głosem, spojrzeniem, pieszczotą,
Milczałem, chłonąc czar całą istotą -
I anim myślał, że ta chwila błoga
Koniec mieć musi. - I cóż? Przyszła trwoga;
Na głowę moją spadły huraganem
Łzy, skargi, klątwy... Dziś, z sercem starganem.
Jak obłąkany przez pustynne mroki,
Stoję nie wiedząc, dokąd zwrócić kroki.
I nowe czucie w sercu mym się budzi:
Chcę być wywyższon nad tłum zwykłych ludzi -
Pożądam sławy! Pragnę swoje imię
Zrobić tak głośnym, by w kadzideł dymie
Ciebie w solenne spowinęło dźwięki;
Byś na kształt tknięcia niewidzialnej ręki
Obecność moją czuła bez ustanku,
By wszystko, mówiąc o dawnym kochanku,
Wciąż ci przed oczy stawiało: noc ciemną,
Park, gdzie ostatni raz mówiłaś ze mną,
W ciszy drzew wielkich tajemnicze drżenie,
Moje zaklęcia i twoje milczenie...
Przełożył
Wiktor Gomulicki