To moje okno. W zachwycie
tak bym frunęła za nie,
zbudzona przez świtanie:
a dokąd sięga życie,
a kiedy noc nastanie?
Poza mną w świecie całym
niczego jeszcze nie ma:
a ja przeświecam kryształem,
głębia przyćmiona, niema.
Jeszcze i gwiazdy jak ramą
obejmę sobą; ogromne
serce mam; ono samo
tego - kogo nie pomnę -
pokochałam? pojmała?
więzić wcale nie żąda.
Obco jak karta biała
własny mój los wygląda.
Któż ja jestem, bezbronna
w środku nieskończoności,
chwiejna jak łąka wonna,
którą wiatr w sobie mości,
gdy wołam w strachu dziecinnym,
że ktoś usłyszy wołanie,
przeznaczona, by w Innym
zatracić się niespodzianie.
tak bym frunęła za nie,
zbudzona przez świtanie:
a dokąd sięga życie,
a kiedy noc nastanie?
Poza mną w świecie całym
niczego jeszcze nie ma:
a ja przeświecam kryształem,
głębia przyćmiona, niema.
Jeszcze i gwiazdy jak ramą
obejmę sobą; ogromne
serce mam; ono samo
tego - kogo nie pomnę -
pokochałam? pojmała?
więzić wcale nie żąda.
Obco jak karta biała
własny mój los wygląda.
Któż ja jestem, bezbronna
w środku nieskończoności,
chwiejna jak łąka wonna,
którą wiatr w sobie mości,
gdy wołam w strachu dziecinnym,
że ktoś usłyszy wołanie,
przeznaczona, by w Innym
zatracić się niespodzianie.