Noc południowa, w blasku zgasłych zórz
szeroka, slodka jak bajek refreny.
Z wieży padają ciężkich godzin treny
w jej wielkie głębie, jak w otchłanie mórz, -
a potem szum i rondy zew stłumiony;
przez chwilę puste milczenie się wrzyna,
a potem skrzypce (Bóg wie z jakiej strony)
zbudzone mówią powoli:
Blondyna...
(tł. Witold Hulewicz)
szeroka, slodka jak bajek refreny.
Z wieży padają ciężkich godzin treny
w jej wielkie głębie, jak w otchłanie mórz, -
a potem szum i rondy zew stłumiony;
przez chwilę puste milczenie się wrzyna,
a potem skrzypce (Bóg wie z jakiej strony)
zbudzone mówią powoli:
Blondyna...
(tł. Witold Hulewicz)