Komm du, du letzter, den ich anerkenne,
heilloser Schmerz im leiblichen Geweb:
wie ich im Geiste brannte, sieh, ich brenne
in dir; das Holz hat lange widerstrebt,
der Flamme, die du loderst, zu zustimmen,
nun aber nähr’ ich und brenn in dir.
Mein hiesig Mildsein wird in deinem Grimmen
ein Grimm der Hölle nicht von hier.
ganz rein, ganz planlos frei von Zukunft stieg
ich auf des Leidens wirren Scheiterhaufen,
so sicher nirgend Künftiges zu kaufen
um dieses Herz,darinder Vorrat schwieg.
Bin ich es noch, der da unkenntlich brennt?
Erinnerungen reissich nicht herein.
O Leben, Lebe: Draussensein.
Und ich in Lohe. Niemand der mich kennt.
Przyjdź, ty ostatnie cierpienie, doświadczone,
nieuleczalne w tkaninie ciała:
patrz, jak płonąłem w duchu, tak dziś płonę
w tobie; długo się drewno opierało
pojednaniu z twym płomieniem ciemnym,
teraz cię żywię sobą, w tobie płonę.
W twej zawziętości mój łagodny byt tuziemny
otwiera okrucieństwo piekła nie z tej ziemi.
Zbyt czysty, bez projektów, bez przyszłości
wszedłem na ten spiętrzony stos cierpienia,
pewny, że nigdzie nie kupię przyszłości
sercu, którego zasób pełen jest milczenia.
Czy to ja jeszcze płonę bezimiennie?
Nie wciągam do mojego wnętrza wspomnień.
O życie, życie: byt zewnątrz, beze mnie.
Ja w ogniu. Nikt nie wie o mnie.
(tł. M. Jastrun)