W zwiędłym lesie jest ptaków wołanie,
wołanie bez powodu w zwiędłym lesie.
Lecz to okrągłe ptaków wołanie
spoczywa w chwili, co mu dała trwanie
wielkie jak niebo na zwiędłym lesie.
Posłusznie wszystko układa się w krzyk:
Krajobraz jakby leżał w jego dłoni,
gwałtowny jakby przylegał do niej,
a chwila, która chce z siebie wyjść,
jest blada, niema, jakby znała ciszę
rzeczy, od których musi umrzeć każdy,
kto z tego krzyku wyszedł.
wołanie bez powodu w zwiędłym lesie.
Lecz to okrągłe ptaków wołanie
spoczywa w chwili, co mu dała trwanie
wielkie jak niebo na zwiędłym lesie.
Posłusznie wszystko układa się w krzyk:
Krajobraz jakby leżał w jego dłoni,
gwałtowny jakby przylegał do niej,
a chwila, która chce z siebie wyjść,
jest blada, niema, jakby znała ciszę
rzeczy, od których musi umrzeć każdy,
kto z tego krzyku wyszedł.