Jak ktoś, kto wypłynął na obce morza,
jestem przy tych wiecznie zadomowionych,
pełne dni jak misy leżą na ich stołach,
mnie zaś pociąga dal pełna barw i kształtów.
Cały świat zagląda w moje oczy.
może tak bezludny jak księżyc-
lecz oni nie widzą nigdzie gwiazd samotnych
i nawet słowa ich są zamieszkałe.
I wszystkie rzeczy, którem zabrał ze sobą,
tak dziwnie wyglądają - zastygłe w swojskości,
w ich dalekiej ojczyźnie są niczym zwierzęta,
a teraz powstrzymują oddech w zawstydzeniu.