Z odległych, swobodnych przestrzeni

Rainer Maria Rilke

 

 

Z odległych, swobodnych przestrzeni

Zaciągnęli swego Boga i wtrącili

Przemocą w swój własny czas...

I siedzieli, i śpiewali na jego cześć,

Aż On w końcu niemal zniknął

Pogrążony w ich ciemnościach.

 

Zapalają jasne świece,

Tysiące świec, i błagają,

By ich światła nie zagasły,

Zanim w sercach nie odkryją

Śladów swego Boga...

                   *

Ludzie, co znają głębokie milczenia,

Są jak chłopcy, co mają skrzypce

Jeszcze po swoim praojcu;

Ale nigdy nie budzą ich strun,

Ciężkie bowiem stały się ich dłonie,

Gdyż za długo służyły w ciemnościach.

 

Lecz drewniane pudła skrzypiec są jak lasy,

I szum powstaje w gałęziach,

A wnukowie wtedy czują: poza nimi

leży morze...

 

                                                      16 VII 1898, Sopot

 

Takie są smętne, wieczorne dramaty:

Postaci zrodzone w jasne dni

Szukają gdzieś drogi donikąd,

I naraz ciężkie stają się wszelkie nazwy,

I obłaskawione rzeczy.

 

Czujesz, jak trudno odnaleźć drogę

Od jednego istnienia do drugiego ?

Oto słońca były jako pieśni...

I nagle góry stoją zasłuchane,

A tyś samotny został ze swym lękiem.

 

                                                      23 VII 1898, Oliwa

 

Inne teksty autora