Gdy mnie gryzie sumienie
A tak bywa niestety
Mogę kupić jedzenie
Ale nigdy apetyt.
Lewituję nad łóżkiem
Jak w objęciach anioła
Mogę kupić poduszkę
Lecz snu kupić nie zdołam.
Więc straciłem już wiarę
W koniec nocy bezsennych
Mogę kupić zegarek
Ale czas jest bezcenny.
Nie liczę w raju na nagrodę
A piekłu na mnie nie zależy
Bo żyłem jakbym nie miał odejść
Odchodzę, jakbym nigdy nie żył.
Szkoda dłużej się łudzić
Pośród markowych trunków
Mogę kupić czas ludzi
Lecz nie kupię szacunku.
W kręgach szemranych elit
Nie chcę do reszty zgłupieć
Mogę kupić burdelik
Lecz miłości nie kupię.
Czuję jak w oczach ginę
W świecie rzeczy na sprzedaż
Mogę kupić budynek
Ale domu się nie da.
9 stycznia Płock