W noce pociemniałe
wymawiam imię twoje.
Kiedy gwiazdy się schodzą
na księżycowe wodopoje,
kiedy usną już gałęzie
z listowiem tajemnie
i kiedy czuję namiętności
i muzyki wzbierające we mnie.
Zegar, co zmarłe godziny
obłędny śpiewa bezsennie.
Wymawiam imię twoje
w tę noc uśpioną w mroku
i twoje imię rozbrzmiewa
dalekie jak nigdy dotąd.
dalsze niż wszystkie gwiazdy,
boleśniejsze niż deszcz przelotny.
Czy jeszcze cię kiedy pokocham
jak wtedy?Jaką nowinę
moje serce ponosi?
Jeśli mgła się rozpłynie,
jakie są jeszcze pasje przede mną?
Czy będą spokojne i czyste?
Gdybyż moje palce mogły
obedrzeć z księżyca liście!!
tłum. Jerzy Ficowski
<w innym tłumaczeniu>
Gdyby moje palce mogły...
Wymawiam twoje imię
w czas ciemnych godzin nocy,
kiedy gwiazdy się schodzą
z księżyca spijać soki,
a konary splątane
pod liśćmi śpią ukryte
i ja pusty się staję
bez pasji, bez muzyki.
Śpiewa zegar szalony
martwą pieśń dawnych godzin.
Wymawiam twoje imię
w tej nocy najciemniejszej,
z daleka jak nigdy
imię twoje mi dźwięczy.
Jest mi dalsze niż wszystkie gwiazdy
i boleśniejsze niż pokorne deszcze.
Czy będę kochał jeszcze
jak wówczas? I czy winne
jest czemuś moje serce?
Jeśli mgła się rozchwieje,
jaka namiętność mnie czeka?
Czy będzie cicha i czysta?
Gdybyż moje palce mogły
strącać listeczki z księżyca!
tłum. Zofia Szleyen
z tomu "Książka wierszy", 1921