Nad wzgórzami, po równinie
Wóz ognisty słońca płynie
Świat z porannych budząc snów
I tę boleść, co mnie gnębi
W serca głębi -
W moim - w twoim - wskrzesza znów
Ja spokoju nie znam we śnie
Wszystkie smutki śnię boleśnie
I powiększa tylko noc
Cichą boleść, co mnie gnębi
W serca głębi
Tajemniczą dzierżąc moc
Widzę z okien: z prądem rzeki
Dążą statki w kraj daleki
Obciążone płynąc stąd
Ciężką boleść, co mnie gnębi
W serca głębi
Tej nie porwie żaden prąd
Dziś, gdy z domu wyjść musiałem
Najpiękniejszy ubiór wdziałem
Bo świąteczny nastał czas
Tajną boleść, co mnie gnębi
W serca głębi
Czyż kto po mnie poznał z was?
Muszę płacz mój w sobie dławić
Ale umiem się pojawić
Wesół, zdrów, rumiany chwat
Gdyby ból, co w serce gnębi
Śmierć miał w głębi
Ach, nie żyłbym już od lat!