przez sen
jak przez ziemię świętą
każdy idzie sam
szlak którym schodziliśmy z gór
niespodziewanie przecinał wioskę
malutką jak zamknięta pierś kobieca
w tajemnicy
mam na myśli
twarze dzieci
kiedy idę
kiedy zza zamkniętych okiennic
wydobywa się światło
i nic poza tym
mam na myśli
małą przemoc symboliczną
kiedy starzy ludzie straszą
wskazując na niebo
przechodzę pod twoim oknem
i zabieram dziecko podobne do mnie
i odkładam je do kołyski
nazywanej w tych stronach
ziemią świętą
później wyprawa zapada się w chłód sieni
przypominający las
który przechowuje ciała aż do dnia
moje ulubione to:
''wioskę
malutką jak zamknięta pierś kobieca''
"kiedy starzy ludzie straszą
wskazując na niebo"
Nowy egzystencjalizm, Marcin? Mało Ci?
małą przemoc symboliczną
kiedy starzy ludzie straszą
wskazując na niebo"
Kasiu opierasz wiersz na na lękach... Dzieci boją się gniewu Boga i że ześle grzmoty, powodzie itd...
Budujesz niby świt snu/ze snu, ale to bardziej przypomina mi koszmar gdzieś o czwartej nad ranem...
W każdym razie poruszasz moje tkanki.