Literatura

zombie czyli mordy jamochłonów na wszelkiej maści polipach (wiersz)

Jarosław Baprawski

ze świtem dnia opadają mgły z oczu 
klaksony ulic zadzierają brzegi kołdry

kolejny dzień 
blaszanym kapslem 
otwiera sklepikarz 

pierwszy łyk znajomy smak 
przenika wskroś 

 

jeży mi mózg 

głodowy mulak 

bez biletu 
z górnej półki 
kasuję kolejne 
przystanki na żądanie 

błyskają fleszem butelkowe denka 
a rura pali martenowskim piecem 

na przekór losowi 
pomyślisz - i chuj 
jadę do Perth 
witaj australio 

dżipies i simlock 
stoją pod sklepem 
trzęsące się dłonie - 
- sponsora brak 

idziemy bracia 
do kiosku ruchu 
wody brzozowej 
butelek rząd 

nie można tak tracić życia 
trzeba z żywymi do przodu iść 
ale czy oni wezmą nas z sobą 

bo przecież - 
- każdy z nas 
to trup


wyśmienity 1 głos
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
Kuba Nowakowski
Kuba Nowakowski 9 grudnia 2012, 20:33
uhu... no no
Ata
Ata 10 grudnia 2012, 13:04
pierwsza strofa naj, reszta trochę wg mnie za bardzo "pociachana"...
abojawiem 10 grudnia 2012, 15:54
nawet się otarłem o coś takiego, no to coś wiem. ale też nie trzeba się ocierać żeby wiedzieć (co to jest, co czym jest)
przysłano: 9 grudnia 2012 (historia)

Inne teksty autora

I cool
Jarosław Baprawski
Mery Lou
Jarosław Baprawski
z zeznań Baprawskiego
Jarosław Baprawski
z zeznań Baprawskiego
Jarosław Baprawski
Mery Lou
Jarosław Baprawski
w kuluarach
Jarosław Baprawski
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca