Ktoś kwiatów nie podlał – słoneczny żar z nieba dziury wypalił. Ktoś przeszedł obok i niczego nie zauważył. Inny ktoś w pośpiechu odszedł. Została garść wspomnień – a może tylko marzeń
Zawył pies skulił ogon
gdzieś w noc uciekł
nieboszczyków czas
zimny dreszcz
przeszył ciało duszę zmroził
strach
Zanim kur zapieje serce w klatce
myśli się kołaczą cienie
na ścianie
zegar porcjuje – chyba oszaleje
strach
Zapiał kur blady świt tak jak twarz
nieruchome oczy…
Zawył pies zachichotał czart
pośród bieli piachu garść