widok z okna

marzena

Rzeka marszczy czoło tafli

przyjmuje zaproszenie ciepła

promienie igrają z ogniem

słońca, spalonego od wiatru

odpływa wspomnienie

nocy, która krzyczała

na ulicach miasta

gołe konary drzew

utrzymują chmury w ryzach

już biegają pierwsi atleci

z piętra, gdzie czajnik wyznacza

odgłos pobudki

myśl spada na drogę

jak liść więdnie, zasypana

spacer, bo niedziela

listopad taki zadumany

gdzie byłam tej jesieni

gdzie jestem

marzena
marzena
Wiersz · 17 stycznia 2020
anonim
  • Mithril
    ...żenuła - zero delikatności, metaforyki, romantyzmu, czy obrazu ubranego w słowa(!)
    - alogiczne, zwykłe, siekierowe dyrdymały

    · Zgłoś · 4 lata
  • marzena
    Ładny, bez przesady:)

    · Zgłoś · 4 lata
  • Mithril
    "Marzena
    Ładny, bez przesady:)"

    - autorka komentuje samą siebie(?)

    - no i ciekawostka: mój pierwszy wpis dotyczył tekstu o "ukraińskiej miłości", a tu powyżej zmiana; wyliczankowe pierdy prosto z okna znowu zaznaczone kursywą, która jest zarezerwowana dla cytatów

    · Zgłoś · 4 lata
  • marzena
    Mithril ;) lubię skośne literki

    · Zgłoś · 4 lata
  • marzena