List do nikogo, czyli Akteon na kolanach. (wiersz)
Jacek
Pojedynek dżentelmenów: Krystian vs. Jacek. Z Herbertem w tle. 101 z tytułem.
Wzdłuż naszego muru przechadza się dzielnie
Akteon. Czasami zaczepia ludzi. Pyta o sens zwycięstwa. Zdarza
się, że plują mu w twarz krwią. Nikt nie rozumie, że cel tych
działań jest moralnie dobry, ale da się to wytłumaczyć prostym
równaniem.
To nie tak, że nasz bohater prosi się o śmierć – ostatecznie nie jest
szaleńcem. Wie, że ktoś musi zacząć, więc w odpowiednim
momencie złamie bagnety wskazówek i zepchnie czas w otchłanie
epoletów. Chwila zbliża się jak wiosna i czuje to w pulsujących
stygmatach. Przy naszym murze klęczy Akteon. Jego pierś
przeszywa ostrze sprawiedliwości. To mówię ja z okna ulicy Miodowej.
1.08.1944
dobry
5 głosów
przysłano:
18 sierpnia 2010
(historia)
przysłał
Jacek –
18 sierpnia 2010, 00:03
autoryzował
Jacek –
28 sierpnia 2010, 21:52
autoryzował
Justyna D. Barańska –
31 sierpnia 2010, 13:34
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Wrócę tu jeszcze. :)