Literatura

spaliny (wiersz)

Hekate

nagle odkrywa że słowa są obce

rozumie je ale nie poznaje  brzmienia 
jakby ktoś połączył dźwięki na chybił-trafił
a potem odciął dopływ prądu bo
panie majster!
fajrant
 
wdeptuje peta w chodnik i przygląda się autobusom
palce w kieszeni zahaczają o drobne na bilet
którego nie kupi
bo i tak przecież zawsze wraca do domu
na cudzych kolanach
 
kurewski świat stoi wtedy w korku i trąbi  
a on zachowuje ostatnie pozory ruchu
czuje się wtedy lepiej
przez chwilę
jak bóg krawężnika lawiruje między pęknięciami 
zalepia dziury pantokratorskim oddechem
śmierdzącym wódką i pozwala sobie na kilka
naprawdę fundamentalnych zaprzeczeń
 
w głębi duszy nadal tęskni za mozaikami
ze ścian i podłóg hamamu
chciałby je rozdrapać do krwi 
usłyszeć zawodzenie muezina a może
 
a może nawet śpiew zapomnianych
komórek własnego ciała
 
innym razem bardzo wyraźnie widzi wnętrze 
knajpy
 
nazywa ją różnie mebluje ożywia zaludnia 
ale ciągle  wymyka mu się z rąk właściwa
linia przewodnia
więc
puzzle dryfują w kierunku  klozetu
bez nadziei na jakąkolwiek spójność obrazu
 
niestety nawet pantokratorski oddech  
nie posiada mocy wskrzeszania
jeszcze  żyjących
 
wie o tym dobrze dlatego w połowie drogi
wyciąga z kieszeni świeżą paczkę fajek
cholerny nałóg 
mówi
i niemal od razu dostaje rozgrzeszenie
full serwis od ręki  bez żadnych zagwozdek
mikroskopijnym drukiem
 
może następnym razem skręcę w lewo nigdy
nie skręcam w lewo
wzrusza ramionami i zaciąga się dymem 
a nad chodnikiem snują się jeszcze ostatnie
nabrzmiałe ołowiem fatamorgany

dobry 3 głosy
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować i oceniać teksty
Zaloguj się Nie masz konta?   Zarejestruj się
balrog 5 czerwca 2009, 05:06
"nagle odkrywa że słowa są obce

rozumie je ale nie poznaje brzmienia
jakby ktoś połączył dźwięki na chybił-trafił
a potem odciął dopływ prądu bo
panie majster!
fajrant

wdeptuje peta w chodnik i przygląda się autobusom
palce w kieszeni zahaczają o drobne na bilet
którego nie kupi
bo i tak przecież zawsze wraca do domu
na cudzych kolanach

kurewski świat stoi wtedy w korku i trąbi
a on zachowuje ostatnie pozory ruchu"
balrog 5 czerwca 2009, 05:07
"przez chwilę
jak bóg krawężnika lawiruje między pęknięciami
zalepia dziury pantokratorskim oddechem
śmierdzącym wódką i pozwala sobie na kilka
naprawdę fundamentalnych zaprzeczeń

w głębi duszy nadal tęskni za mozaikami
ze ścian i podłóg hamamu
chciałby je rozdrapać do krwi
usłyszeć zawodzenie muezina a może

a może nawet śpiew zapomnianych
komórek własnego ciała"
balrog 5 czerwca 2009, 05:07
"nazywa ją różnie
mebluje
ożywia
zaludnia
ale ciągle wymyka mu się z rąk
właściwa linia przewodnia
więc
puzzle dryfują w kierunku klozetu
bez nadziei na jakąkolwiek spójność obrazu

niestety nawet pantokratorski oddech
nie posiada mocy wskrzeszania
jeszcze żyjących

wie o tym dobrze dlatego w połowie drogi
wyciąga z kieszeni świeżą paczkę fajek"
balrog 5 czerwca 2009, 05:08
"cholerny nałóg
mówi

i niemal od razu dostaje rozgrzeszenie
full serwis od ręki bez żadnych zagwozdek
mikroskopijnym drukiem

może następnym razem skręcę w lewo nigdy
nie skręcam w lewo

wzrusza ramionami i zaciąga się dymem
a nad chodnikiem snują się jeszcze ostatnie
nabrzmiałe ołowiem fatamorgany"


dla mnie zbyteczny i strącony w przegadanie motyw. to, aby nie stracić, można podać w trinium - każdy z osobna lub razem, ale każdy o innym tytule - myślę że warto, przemyśl to. Bo egzystencja, budowlany intelekt, zaburzenie dnia wsparte chwilą refleksji, gdzie nie często jest miejsce nawiersz, ale zawsze jest chwila na wódkę i szluga. Taki manifest, żeby do końca niestracić tego, co i tak się zatraca - normalność.


ps. i nie dziw się, że tak się rozbiłem, ale cholerna wywrota nie toleruje długich komentarzy...
balrog 5 czerwca 2009, 05:12
usuń 1 min. temu"cholerny nałóg
mówi

i niemal od razu dostaje rozgrzeszenie
full serwis od ręki bez żadnych zagwozdek
mikroskopijnym drukiem

może następnym razem skręcę w lewo nigdy
nie skręcam w lewo

wzrusza ramionami i zaciąga się dymem
a nad chodnikiem snują się jeszcze ostatnie
nabrzmiałe ołowiem fatamorgany"


dla mnie zbyteczny i strącony w przegadanie motyw. to, aby nie stracić, można podać w trinium - każdy z osobna lub razem, ale każdy o innym tytule - myślę że warto, przemyśl to. bo egzystencja i egzaltacja budowlanym intelektem, zaburzenie dnia wsparte chwilą refleksji, gdzie nie często jest miejsce na wiersz, ale zawsze jest chwila na wódkę i szluga, żyje własnym wierszem. Taki manifest, żeby do końca nie stracić tego, co i tak się zatraca - normalność.


ps. i nie dziw się, że tak się rozbiłem, ale cholerna wywrota nie toleruje długich komentarzy
Grzesiek z nick-ąd
Grzesiek z nick-ąd 5 czerwca 2009, 06:40
ja jestem raczej skromnym pisarczykiem...znaczy krótkim... znaczy trochę mnie się dłuzyło czytając a mimo to nie wiem co by tu ująć... to chyba dobrze,nie?
balrog 5 czerwca 2009, 08:00
Nooo żeby dokonać zmian w komentach, to już nie wystarczy mieć studia, alboż li tylko maturę, ale jeszcze nobliwe kursa niektóre...
Hekate
Hekate 5 czerwca 2009, 10:34
Ano, interesujący pomysł z tym podziałem. Faktycznie można by tak zrobić, tylko wiersze musiałyby następować bezpośrednio po sobie, bo w przeciwnym razie przekaz by się zbanalizował. Bo tu nie idzie o ochronę normalności i dnia powszedniego, tylko raczej o banalnsowanie między rzeczywistością a sferą kulturowo-wyobrażeniową - czyli o swego rodzaju bezdomność. Zaraz się temu bliżej przyjrzę, bardzo dziękuję za komentarze.
Hekate
Hekate 5 czerwca 2009, 10:54
Muszę powiedzieć, że jak sobie przekleiłam do Worda i ponadawałam tytuły (bezruch, hamam, knajpa, nałóg) to pomysł spodobał mi się jeszcze bardziej. Wtedy wychodzi z tego cykl: spaliny.
Ale przekonana do końca nie jestem, bo znajomi mi mówią, że pierwotna wersja - właśnie dzięki chaosowi i wielowierszowości - też ma specyficzny urok.

Więc będą dwie wersje, ha! ;)
balrog 5 czerwca 2009, 11:35
Upierał się oczywiście nie będę, gdyż to Twój Wiersz i to bardzo dobry - zaufaj intuicji :-)
Justyna D. Barańska
Justyna D. Barańska 8 czerwca 2009, 11:26
to mi się szczególnie podoba:
"w głębi duszy nadal tęskni za mozaikami
ze ścian i podłóg hamamu
chciałby je rozdrapać do krwi
usłyszeć zawodzenie muezina a może"

chociaż pierwszą część bez problemu można zapisać ciągiem. fajne to twoje pisanie.
redsquare 8 czerwca 2009, 16:29
ciąć, ciąć, ciąć!
na razie nuda jak flaki z olejem
przysłano: 4 czerwca 2009 (historia)

Inne teksty autora

Odys
Hekate
wypadek
Hekate
pieta
Hekate
w łazience
Hekate
bezpopielec
Hekate
więcej tekstów »

Strona korzysta z plików cookie w celu realizacji usług zgodnie z Polityką prywatności.
Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do cookie w Twojej przeglądarce.

Zgłoś obraźliwą treść

Uzasadnij swoje zgłoszenie.

wpisz wiadomość

współpraca