Do Rady Nadzorczej Tego Całego Cyrku
Szanowni Państwo,
z nieskrywanym – bo prawdziwy obywatel nie ma nic do ukrycia – zadowoleniem śledzę postępowanie Wasze (tj. Państwa). Każdą decyzję ze szczerym oddaniem przyjmuję, bo widzę, że ku lepszemu dzięki Wam (tj. Państwu) idzie. A przecież w końcu wszystko powinno dokądś zmierzać.
Gdzieś iść trzeba!
Można też oczywiście jechać. Ale w tym przypadku potrzebny jest środek transportu, w który to wyposażyliście (tj. Państwo wyposażyli) nasze ulice w postaci tramwajów, autobusów, tudzież – w swej nieograniczonej łaskawości – nawet trolejbusów. Dzięki temu właśnie, zmierzając ku świetlanej przyszłości jawiącej się na końcu ciemnego tunelu, przyjemniej nam, gdyż trudy zdobywania wspólnego dobra wraz z innymi obywatelami możemy dzielić.
Tylko takiego człowieka o nieczystym sumieniu i osadzonego w przeszłości jak mój sąsiad (Zenon, o którym wspomniałem w poprzednim donosie, tj. liście) stać na pretensjonalny komentarz, że ludzie w komunikacji publicznej sardynki przypominają.
Sąsiad mój nie potrafi żadnych ulepszających zmian docenić. Podobnie jak mieszkająca pod czwórką pani Stanisława (żona Witolda Dobrowolskiego – oprócz naprawiania samochodów, jak podejrzewam, trudni się także jakąś nielegalną działalnością – o czym niedługo doniosę), która codziennie do pracy samochodem jeździ i uraziło ją wprowadzenie obowiązkowych alkomatów w prywatnych pojazdach.
Jednak ja śmiem zauważyć, że obywatel w końcu nie jest zdolny do samodzielnego myślenia i nie zawsze wie, czy pił alkohol. Poza tym – jak wskazują najnowsze badania – alkohol zawierają niektóre bombonierki, a poza tym może powstać w wyniku fermentacji jabłek w naszym (choć osobistym, to przecież jednak wspólnym) żołądku.
Alkomat na wyposażeniu samochodu – niezbędny!
Co więcej, proponuję powołać specjalnych funkcjonariuszy, którzy zasiądą na tylnych siedzeniach każdego samochodu i dopilnują, aby kierowcy przed wyruszeniem w trasę zawsze dmuchnęli. Praca tych funkcjonariuszy może być wykonywana w ramach akcji Czyn Społeczny albo finansowana z nieprzymusowych opłat ściąganych od prywatnych przedsiębiorców. Ufam, że uda się Wam (tj. Państwu) zadbać o wysoką ściągalność. Zawsze służę pomocą.
Z partyjnym uniżeniem, tj. pozdrowieniem
Władysław D.
(tekst stanowi część zbioru pt. W niecierpiącej zwłoki sprawie..., pierwsza część o kubkach już publikowana na Wywrota.pl, http://literatura.wywrota.pl/opowiadanie/36423-michal-domagalski-w-niecierpiacej-zwloki-sprawie-kubkow.html )
Czytałam kiedyś literacko ujęte donosy, nie pamiętam autora, ale skojarzenia i uśmiech podobne, jak znajdę to napiszę tytuł owej pozycji...
dzisiaj u Moniki Olejnik, Włodzimiesz Cimoszewicz, powiedział (parafrazuję), "że ludzie mają GPS, a do rzeki wjeżdżają" - na głupotę elektroniki nie ma
i nie bardzo rozumiem, dlaczego jest problemem dożywotnie zabieranie "prawka" + 7 dni aresztu, przy rutynowej kontroli, która wykazuje stan nietrzeźwości..?
- a przy recydywie, konfiskatę mienia lub jej równowartość, bo pojazd może być; sąsiada, PKS`u lub tramwajem...
a forma powyższego - się podoba się :-)
Michał, mam nadzieję, że wiesz, że Twój komentarz jest żenujący?"
.................................się podpisuję