Komar, niewielkie licho

Adam Mickiewicz

Komar, niewielkie licho, lecz bardzo czupurne.

Wyciągnąwszy różeczki i skrzydła poczwórne.

I żądełko krwi chciwe, latał ponad śpiącym

I „Krwi, krwi, krwi, [krwi!]” – wołał głosem bzykającym.

„Drżyj człowieku, wybiła ostatnia godzina,

Jestem Marat owadów, lotna gilotyna”.

Aż przebudził się człowiek, czatował po głosie

I za pierwszym ukłuciem pac, zabił [na] nosie.

Szedł z nieboszczykiem w okno, nie mógł znaleźć śladów

Tej lotnej gilotyny, Marata owadów,

Człowiek gniotąc go w palcach: „Nie budź śpiących, bracie,

Atomie terroryzm, owadów Maracie.

Kiedyś tak małe licho, nie rób tyle krzyku,

A kiedy chcesz ukąsić, kąsajże bez bzyku.

Jeśli ci krwi potrzeba, gdzie chcesz nos mi wtykaj.

Tylko, kiedyś tak mały, kąsaj, a nie bzykaj.”

Inne teksty autora

Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz
Adam Mickiewicz