W oliwnym gaju

Kazimierz Przerwa - Tetmajer

W oliwnym gaju, gdzie pachną jaśminy,

perłowe lilie i szkarłatne róże,

nad cichym morzem barwy złotosinej

od słońca, co się paliło w lazurze,

dzieło od bogów natchnionego dłuta,

Afrodis stała z marmuru wykuta.

 

Naga, z uśmiechem boskim, na pół senna,

czysta, jak kiedy z wód wytrysła piany,

stała wieczyście pogodna, kamienna,

a marmur w słońcu lśnił bladoróżany...

Jej piękna w ludzkim nie wyrazić słowie,

jej pięknu sami dziwią się bogowie...

 

Oliwnym gajem w miedzianej zbroicy,

ku morskim brzegom grecki młodzian kroczył,

włócznię z jaworu kołysał w prawicy,

z hełmu się kity długi strumień toczył;

widna mu z oczu i z ciała postawy

odwaga, siła i dumna chęć sławy.

 

Na bój szedł straszny... Jako sępów stado

napada gniazdo śmiałego sokoła:

tak Pers, ogromną ruszywszy gromadą,

Peloponezu chce zagarnąć sioła -

ale napotka mężne Grecji syny,

okute tarcze, ostre rohatyny.

 

On naprzód z roty wystąpił orężnej,

aby zobaczyć, czy na morzu w dali

perskich okrętów nawały potężnej

nie widać pysznie płynącej po fali,

jak łabędź, co się skrzydlaty kołysze -

opodal idą jego towarzysze.

 

Oto po morzu, jak chmury po stropie,

śmierć przynoszące nawy Persów płyną;

tłum wielki, zbrojny i w łuki, i w kopie,

nieprzeliczony, jak gwiazdy w noc siną,

gdy miesiąc srebrny nie świeci na nowiu,

a od gwiazd rojno na niebios pustkowiu.

 

Lecz jako zorza krwawo powstająca

spędza ze stropu nocy złote błyski:

tak Grecja, sławą podobna do słońca,

rozproszy wroga ostrymi pociski.

Ares na walkę powiedzie ich zgubną,

da laur tryumfu lub śmierć wiecznie chlubną...

 

Pójdźcie, najeźdźcy! On pierwszy umoczy

w krwi waszej dziryt!... Chciałby biec przez fale!...

Wtem rozognione uderzył mu oczy

marmur, na słońcu błyszczący wspaniale...

I wszystka krew w nim płomieniem zażegła,

z żył mu się w serce stoczyła i zbiegła.

 

W hymnie wspaniałym czarowna przyroda

wielbiła piękność bóstwa niezrównaną,

śpiewa ją morza szafirowa woda,

śpiewa ją niebo i barwą różaną

śpiewają kwiaty... Bóstwo śnieżnołone

stoi zaklęte w marmur, uwielbione...

 

I Grek odrzucił swój dziryt stalony,

zerwał hełm z czoła długą zdobny kitą:

żądzą płomienną miłości palony

krzyknął, przed boską stojąc Afrodytą:

"- Za jeden uścisk twój, bogini złota,

zapłacę chwałą mojego żywota!..."

 

I dziw!... Ożywia się posąg kamienny,

usta rumienią, oko blaskiem pała,

łono faluje i z zadumy sennej

bogini budzi się różowobiała...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 

A jego bracia milczący leżeli

na piersiach wrogów i na piersi krwawej...

Bogini piękna nie wyrazić w słowie;

jej pięknu sami dziwią się bogowie.

Inne teksty autora

Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer
Kazimierz Przerwa - Tetmajer