Nadmiar wstrętu do życia codziennej podłości
jest mi chlebem i wodą, co trują i duszą:
nie mam już w sercu żadnej łaski i miłości,
gardzę i nienawidzę całą moją duszą.
Gardzę i nienawidzę - gdybym dziś z tej ziemi
odchodził, w świat posępny patrząc zagrobowy:
odchodziłbym z oczyma jak stal zimnemi,
nie odwracając nawet raz ostatni głowy.