Piosenka o dniu pożegnania

Achmatowa Anna

 

 

Tak bezradnie pierś stygła mi z chłodu,
Ale szłam, zda się, lekko i żwawo.
Rękawiczkę, ot tak, bez powodu,
Z lewej ręki włożyłam na prawą.

I zdawało się, schodków tak dużo,
A widziałam, że tylko trzy były.
Klon zaszumiał w jesiennej wichurze..
Prosił. Zejdźmy do wspólnej mogiły!

Mnie oszukał, czy słyszysz, los srogi,
Los niedobry i zmienny zarazem.
Zawołałam: "Mój miły, mój drogi,
I mnie również. Umrzyjmy więc razem".

Oto piosnka o dniu pożegnalnym.
Obrzuciłam dom ciemny spojrzeniem.
Tylko świece jaśniały w sypialnym
Obojętnie-żółtym płomieniem.

Przełożył
Leonard Podhorski-Okołów