Chciałbym, o jasna gwiazdo, tak jak ty być stały,
A nie u szczytu nocy dumnie zawieszony
Patrzeć okiem rozwartym z samotnej ustroni,
Jak bezsenny pustelnik, na ruchome wały
Wód, co gestem kapłańskim obmywają brzegi
Ziemskiego globu - albo spoglądać z wysoka
Na góry, na doliny, które jak powłoka
Biała i nieskalana pokrywają śniegi...
Nie patrzeć, ale, gwiazdo, jak ty niewzruszenie
Oparty o dziewczęcą pierś mojej kochanki
Czuć na wieki jej każdy ruch i każde drgnienie
I spędzać w niepokoju wieczory i ranki,
I słuchać jej oddechu - i tak żyć na wieki
Albo zamknąć znużone czuwaniem powieki
przekład Włodzimierz Lewik
A nie u szczytu nocy dumnie zawieszony
Patrzeć okiem rozwartym z samotnej ustroni,
Jak bezsenny pustelnik, na ruchome wały
Wód, co gestem kapłańskim obmywają brzegi
Ziemskiego globu - albo spoglądać z wysoka
Na góry, na doliny, które jak powłoka
Biała i nieskalana pokrywają śniegi...
Nie patrzeć, ale, gwiazdo, jak ty niewzruszenie
Oparty o dziewczęcą pierś mojej kochanki
Czuć na wieki jej każdy ruch i każde drgnienie
I spędzać w niepokoju wieczory i ranki,
I słuchać jej oddechu - i tak żyć na wieki
Albo zamknąć znużone czuwaniem powieki
przekład Włodzimierz Lewik