Sto sonetów o miłości - LXXXIV

Pablo Neruda



I znowu, kochana, w sieciach dnia wygasają

prace, koła, ogniska, rzężenia, pożegnania

i nocy oddajemy kołyszącą się pszenicę,

którą południe zebrało ze światła i ziemi.

 

Tylko księżyc pośrodku swej nie tkniętej stronnicy

podtrzymuje kolumny niebieskiego zalewu,

mieszkanie nabiera powolności złota

i trudzą się, trudzą twe ręce przygotowując noc.

 

O kochana, o nocy, o kopuło zamknięta rzeką

nieprzeniknionych wód w mroczności nieba,

które ukazuje i pogrąża swoje burzliwe grona

 

aż stajemy się tylko samotną, ciemną przestrzenią,

kielichem, w który sypie się popiół niebieski,

kroplą w pulsowaniu powolnej i długiej rzeki.