O, jeśli prawdą jest, że nocą,
Gdy żywych błogi sen ogarnie,
A blaski luny zamigocą
I płyty srebrzą się cmentarne;
Gdy prawdą jest, że trumien wieka
Wtedy podnoszą się w mogile,
Przyzywam luby cień, Leilę:
Przyjdź do mnie! zjaw się! czekam! czekam!
Maro miłości ukochana,
W dawnej postaci przyjdź cudownej,
Jak dzień zimowy nieskalana,
Zastygła w męce niewysłownej,
Lub jako gwiazda przyjdź daleka,
Jak lotny dźwięk, jak wiewu tchnienie,
Lub jak straszliwe przywidzenie,
Wszystko mi jedno! czekam! czekam!
Wołam cię nie dla złorzeczenia
Ludziom co ciebie mi zabili,
Nie przeto, bym się z twego cienia
Mogilne tajnie poznać silił;
Ani przed męką nie uciekam
Sumienia - lecz powiedzieć chcę ci,
Że tęsknię, kocham bez pamięci,
Żem ciągle twój! I czekam! czekam!
Przełożył
Julian Tuwim
Gdy żywych błogi sen ogarnie,
A blaski luny zamigocą
I płyty srebrzą się cmentarne;
Gdy prawdą jest, że trumien wieka
Wtedy podnoszą się w mogile,
Przyzywam luby cień, Leilę:
Przyjdź do mnie! zjaw się! czekam! czekam!
Maro miłości ukochana,
W dawnej postaci przyjdź cudownej,
Jak dzień zimowy nieskalana,
Zastygła w męce niewysłownej,
Lub jako gwiazda przyjdź daleka,
Jak lotny dźwięk, jak wiewu tchnienie,
Lub jak straszliwe przywidzenie,
Wszystko mi jedno! czekam! czekam!
Wołam cię nie dla złorzeczenia
Ludziom co ciebie mi zabili,
Nie przeto, bym się z twego cienia
Mogilne tajnie poznać silił;
Ani przed męką nie uciekam
Sumienia - lecz powiedzieć chcę ci,
Że tęsknię, kocham bez pamięci,
Żem ciągle twój! I czekam! czekam!
Przełożył
Julian Tuwim