ojcze mój pomarniały
taki stałeś się mały
zbliżasz się korytarzem białym
i opierasz o ściany
na ręce by cię wziąć
i baśnią ukołysać
o tym że będziesz jeszcze
żył i żył
urośniesz na powrót
i staniesz się silny i zdrowy
by kiedyś znów mnie małego
poprowadzić polną drogą za rękę
a dokoła szumieć będą
łany życia bezkresne