SPRÓBUJ BYĆ BOGIEM

Jacek Podsiadło

 

Mieszając trzy gatunki herbaty w blaszanym pudełku,
kiedy czas zatrzymał się w miejscu
nienajlepiej wybranym, błotnistym, o trupim zapaszku,
w miejscu, w którym wyjąłem z ładnej czarnej koperty
ostry i dość głupi list od Anny Marii, i trochę skrzywdzony,
oddawszy się w opiekę tej puszce, tej herbacie, zacząłem
swoim zwyczajem nie istnieć na wypadek żalu,
zasnąłem w swoim wnętrzu jak kamień, zwłaszcza kamień w ziemi.

Spróbuj być Bogiem, powiedziała pierwsza
napotkana istota nawijając na palec
gumki moich nerwów. Stań w tym samym świetle
co tamten koń pasący się pod rozgrzaną kulą.
Bądź jak zwierzę i gwiazda rzucone w jedno ciało.
Podnieś z ziemi biały kamyk w kształcie łódki,
zawsze odtąd noś go przy sobie.
Zobacz, jak kobieta doznaje rozkoszy,
jak rzeka znajduje wytchnienie w morzu.
Pisz wiersze przeciw czołgom, wiersze oczyszczające ścieki przemysłowe.
Przyjrzyj się z bliska świecącemu oku ćmy.
Pozwól pociągowi. Niech cię zabierze do miasta,
nie stawiaj oporu choć miasto się mierzi.
Z zamkniętymi oczami wejdź do rzeki samochodów
- urodzisz wyspę pełną ptasiego krzyku klaksonów.
Wyjedź gdzieś niedaleko, zza szyby autobusu
popatrz na ładnych chłopców i nadprzyrodzone dziewczęta
wychodzące ze szkoły nr 8 im. Curie-Skłodowskiej
w Krotoszynie. Zachowaj spokój, spokój.
Powietrze potrzebuje czasu, by dostosować się do twojego kształtu,
obudować cię jak masa perłowa, zamknąć jak w bursztynie.

91.06.13