POWIEDZMY - DLA MALARKI

Jacek Podsiadło

 

tu mnie masz w gorączce nocy jak pod mikroskopem

dziesiątego poetę po kisielu demiurga w pończoszkach

Herkólesa z błędem wlepiającego oczy w dziurę po sobie gdy zegar dwanaście razy

                                                                                                                         bije konia

a maszyna do pisania na klęczkach spowiada się z wiersza

oto cały ja nie patrz tak nie ma mnie więcej to już cały ja

wąż bez ogona gotów przysiąc że nic mu nie brakuje

tu mnie masz weź mnie kocham cię

och namaluj mnie proszę mówiąc że jestem podobny do ślepej kiszki

mam niezgorszego kutasa i takie ładne nazwisko Podsiadło

potrafię się śmiać naprawdę potrafię ha ha ha i odważnie obnażam się w wierszach

i mój Ojciec pracował całe życie i chyba mam to po nim

żeby zaprzeć się nogą o gówno i pchać słowo po słowie w kieracie palindromu

tu mnie masz jak na dłoni kaktus co zakwitł szpetnie pod osłoną nocy

ratunku jak długo można kwitnąć święty Boże silny zwarty a nieśmiertelny

wiem czego chcę a nie chcę  za wiele niczego ponad cud

czekam już dwie godziny i dwadzieścia sześć minut do świtu nie dotrwam

znów gwóźdź metafory w dłoń próba przekupienia Boga

tu jestem w gorączce słów z rozwianymi włosami pędząc samogon poezji

przed snem rozbieram się dla ciebie na kolory jak wiatr - - -

spostrzegasz mnie grymas obrzydzenia i kręcąc dupą odchodzisz - - -

żwawo przebieram nóżkami biegnę chlipiąc i ocierając noc

panie i panowie oto czkawka która wstrząsnęła światem

coraz szybciej przebieram nóżkami gotów iść za tobą na koniec wiersza

 

 

86.05.13