SID VICIOUS PISZE A POTEM DRZE NA STRZĘPY LIST DO NANCY SPUGEN

Jacek Podsiadło

Kupiłem nóż. Parę dni temu miałem strasznie dużo pieniędzy,
handlarz heroiną patrzył na mnie jak na Zbawiciela,
kupiłem osiem par spodni, ten nóż
i ulica którą szedłem, wydawała mi się złotą plażą.

 

Potem znów zobaczyłem cię tańczącą nago
w barze przy Times Square, zobaczyłem cię
w chytrych oczkach tłustego mieszczanina patrzącego na mnie
wzrokiem pogromcy zajęcy. Jakby wiedział. chciałem go zabić,
chciałem wymordować wszystkich tłuściochów
w tym obrzydliwym Nowym Jorku.

 

Schudłem, myślę o tobie nawet kiedy sram,
moje wizje są coraz upiorniejsze,
pewien Żyd-artysta spił mnie wczoraj ochydnym koniakiem
i zawiózł do psychoanalityka, sądził, że jest
czymś w rodzaju mojego Przyjaciela. Rzuciłem nożem,
trzonek tafił doktora
w błyszczącą, sztuczną szczękę, Żyd coś tłumaczył,
ja podniosłem nóż, kopnąłem barek na kółkach i uciekłem.

 

Jeśli próbujesz telefonować, tracisz czas,
wyrwałem przewód i wyrzuciłem telefon do lodówki.
Śpię z gitarą, zastawiłem drzwi meblami,
przeklinam i błogosławię chodząc od ściany do ściany.
Moja najdroższa, moja słodka, nadprzyrodzona dziwko z prowincji,
dlaczego jesteś taka obca, dlaczego nie w moim łóżku
palisz tej nocy papierosa za papierosem?
Twój mały Sid zwariował, umie już tylko jedno:
niszczyć.

 

Raz w życiu byłem szczęśliwy, pierwszej nocy
z tobą. To nie powinno było się kończyć. Dam ci ostatnią szansę
uczynienia wszystkiego prostym i pięknym. Tu,
w Nowym Jorku, stolicy świata, w Chelsea Hotel.
Nr 2. Czy słyszysz tę muzykę? To strach, nasz wspólny starch.
88.07.25

Inne teksty autora