Ciszą rozlewasz się po pokoju,
Nieme kroki odmierzasz w koło.
Ciężko jest znaleźć chwilę spokoju,
Gdy zmartwione marszczysz czoło.
Krople zatrute zburzyły ład,
domek z kart ledwo skończony.
W wirze tylu fałszywych prawd,
Swą bezradnością jesteś zgubiony.
O jedną osobę przy Tobie za mało,
Pytania: dlaczego? jak? i gdzie?
Nigdy nie dowiesz się, jak to się stało.
Gdy ona leży w ziemi, na dnie.
Nieszczęśliwy wypadek z pośród wielu,
Otwiera się cicho czarny grób.
Zmarnowałeś dany wam czas, przyjacielu,
Teraz spogląda w twe oczy trup.
Pustka spojrzenia przenika do głębi,
Martwa dłoń sięga twych ust.
Oddech nieboszczki skórę ziębi,
Chcesz odejść i uciec daleko już.
Krzywdy za życia nie wybaczone,
Ścigają duchem nieczyste sumienia.
Nim ludzkie życie będzie skończone
Nie zapomnij potrzeby wybaczenia!
trupie tematy to nie moje klimaty:P
pozdrawiam
Pozdrawiam.