Tomasz (wiersz)
Anathema
Tomasz
jezusa poznałem stojąc w kolejce po chleb. nie miał
smaku i od razu przykleił się do podniebienia. gość
z czarnymi skrzydłami wylewał w tym czasie słowa
za kołnierz. nie wolno gryźć - wwierciły
się w ucho. wydłubałem palcem resztki i wytarłem
w pierwszy, biały garnitur. pater noster.
drugi raz jezus ukazał się na koszulce koloru
zgniłej pomarańczy. joszua is mi king . odwróciłem
kroki. przemyłem zęby. nie jestem zwolennikiem
monarchii. czerwony jestem do piekła.
wczoraj dla odmiany usłyszałem. krzyczał
z jej gardła podczas orgazmu. nie uwierzyłem
bo czy można wierzyć kobiecie .
Anathema62 maj 2008
wyśmienity
11 głosów
przysłano:
9 maja 2008
(historia)
przysłał
Marek Dunat –
9 maja 2008, 23:42
autoryzował
estel –
10 maja 2008, 13:40
Zaloguj się Nie masz konta? Zarejestruj się
Mareczku.
można, bluźnierco i prześmiewcze, można. nie cierpię "orgazmów" we wierszach.
poza tym wiersz, że mucha nie siada. takie mi pisz, a nie jakieś wędzonki.
a mi mucha usiadła na tym zdaniu
reszta bardziej niż dobra i troszkę mniej niż wyśmienita...
czyż mozna wierzyć kobiecie ?
coffeinko - dziękuje . lubię kłaniające się kobiety ;)
mnie o wyraz chodzi. nie o fakt. o wyraz.
Owe 'czyż' można spokojnie zamienić na 'czy' i wydźwięk zdania staje się ładniejszy. A tak te dwa 'ż' obok siebie zgrzytają i iskrzą.
Puenta taka... życiowa : )
Pozdrawiam
Andrzej Talarek
A tak poważnie - poprzyglądam się jeszcze, poczytam coś więcej w pana wykonaniu, niewierny zrobił wrażnie, ma to coś - pozdrawiam -
Elm.